Lockdown jest przedłużony do końca stycznia, a instytucje kultury nie są wymieniane jako pierwsze w kolejności powrotu do normalnego funkcjonowania. Nie zostały ostatnio nawet wymienione jako instytucje czasowo niedostępne.
Rozporządzenie nie nakazuje zamknięcia prywatnych galerii sztuki, które, respektując obostrzenia, po telefonicznym umówieniu są dostępne dla widzów. Rodzynków niewiele. To stołeczna HOSgallery, w której oglądać można wystawę „Mikrokosmosy" z pracami Tomasza Tatarczyka i Irminy Staś, czy krakowska galeria Artemis prezentująca prace Jacka Waltosia „Empedokles u krateru Etny". Do niedawna dostępna była w Warszawie wystawa Jerzego Nowosielskiego w Spectra Art Space, galerii w budynku biurowym i niepodlegającej przepisom o instytucjach kultury. Ale ostatnio i ją zamknięto.
Absolwenci w sieci
Muzeum Narodowe w Warszawie zamknęło podwoje 29 października. Po raz drugi odcięta została od widzów najważniejsza ubiegłoroczna czasowa ekspozycja „Polska. Siła obrazu", panoramiczny pokaz malarstwa od romantyzmu do Młodej Polski. Pokazywana wcześniej z sukcesami we francuskim Louvre-Lens, dostępna jest obecnie jedynie w wirtualnej przestrzeni, a choć muzeum zawiadamia na FB, że „już kilkadziesiąt tysięcy użytkowników wybrało się na wirtualny spacer po wystawie" – nie rekompensuje to oglądania ekspozycji w rzeczywistej przestrzeni. Później jedzie do Poznania.
Organizatorów wystawy Helmuta Newtona „Lubię silne kobiety" w CSW Toruń zarządzenie zmusiło do zamknięcia wystawy, z myślą o której organizowano grupę 50 osób. Mogły obejrzeć ekspozycję i wziąć udział w nagrywanym oprowadzaniu „na żywo" – dostępnym teraz wirtualnie.
W CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie wystawa Ludwiki Ogorzelec „Szukam momentu równowagi" od razu została opowiedziana w 25-minutowym filmie. Zaangażowano statystów, by pokazać rozmiar poszczególnych instalacji. Dla internetowego widza to tym bardziej frustrujące. Ekspozycja zaplanowana jest do 31 marca.