To zapowiedź przyszłej galerii sztuki współczesnej, na którą trzeba poczekać jeszcze dwa lata. Chwilowo ustąpiła miejsca wielkiej ekspozycji „Wyspiański”. Ale nowa wystawa, zatytułowana „Sytuacja się zmieniła”, daje okazję do kuratorskich eksperymentów, by dzieła nawiązywały ze sobą dialog i zachęcały do refleksji na temat sztuki i roli muzeów. Aktywność widzów pobudzają także napisy wkomponowane między obrazami, np. „Czy mamy obowiązek rozumieć sztukę?” albo „Czy dzieło może nic nie przedstawiać?”.
Tytuł wystawy pochodzi od obrazu Marcina Maciejowskiego z 2010 roku, otwierającego pokaz. Artysta namalował wiernie wnętrze Muzeum Narodowego w Krakowie, starannie odwzorowując kilka dzieł kolegów, które możemy zobaczyć na obecnej ekspozycji. A w sąsiedztwie tego płótna z jednej strony zawisnął portret Feliksa Jasieńskiego przy organach (hojnego darczyńcy krakowskiego muzeum), namalowany przez Leona Wyczółkowskiego w 1902 roku. Widoczny na płótnie krucyfiks na ścianie podkreśla, że muzeum jest świątynią sztuki.
Natomiast obok znalazła się katastroficzna wizja „Ruiny Muzeum Narodowego” Jacka Sroki z 1999 roku, ostrzegająca przed skutkami cywilizacyjnego pędu i pogoni jedynie za dobrami konsumpcyjnymi.
– Obawy, że we współczesnym świecie muzea tracą rację bytu, okazały się bezpodstawne – mówi „Rzeczpospolitej” Magdalena Czubińska, jedna z kuratorek ośmioosobowego zespołu, który opracował tę prezentację polskiej sztuki XX i XXI wieku. – Muzea znów stają się ważne, my też mamy znakomitą frekwencję.
Wyrysowana przed wejściem oś czasu wskazuje zwrotne momenty w historii tych zbiorów. Początek sięga końca XIX wieku, gdy w 1879 roku Henryk Siemiradzki ofiarował płótno „Pochodnie Nerona” na rzecz przyszłego muzeum, a za nim 17 współczesnych malarzy przekazało na ten sam cel swoje obrazy. Wydarzenie to miało miejsce w Sukiennicach na jubileuszu Ignacego Kraszewskiego.