Gry muzealne

Nowa wystawa „Interwencje!” w Muzeum Narodowym w Warszawie łamie stereotypowe wyobrażenia o prezentacji dzieł. Prowokuje, zaskakuje i zmusza do refleksji

Publikacja: 13.09.2009 01:02

Gry muzealne

Foto: Materiały Promocyjne

We wszystkich kolekcjach stałych czeka na widzów niespodzianka. Pośród fresków z Faras wynurza się nagle potężna współczesna rzeźba „Człowiek z młotem” Grzegorza Klamana. Niezwykle ekspresyjna figura obryzgana czerwoną farbą niczym krwią. Sprawia wrażenie barbarzyńcy, który chce rzucić się na otaczające piękne i cenne malowidła. – Co to znaczy? – głowią się widzowie. Podpowiadam: chodzi o kontrast i zobrazowanie ewolucji sztuki.

W Galerii Sztuki Średniowiecznej przed XV–wiecznym ołtarzem stoi współczesny jaskrawoczerwony designerski fotel Romana Modzelewskiego (taki sam zakupiło niedawno do swych zbiorów Victoria & Albert Museum w Londynie). Zwiedzający, nieświadomi rangi współczesnego eksponatu, siadają na nim, sądząc, że zachęca do kontemplacji średniowiecznego zabytku. I dziwią się, gdy natychmiast są spędzani z obiektu. Czysta humoreska. W tym momencie pozostaje tylko odparować cytatem z Matisse'a, który mówił, że marzy o sztuce podobnej do „wygodnego fotela, dającego odprężenie po zmęczeniu fizycznym”.

Przed „Bitwą pod Grunwaldem” Jana Matejki wita odwiedzających figura buddyjskiego Bishamontena. Co bóstwo szczęścia i bogactwa, czy według innej interpretacji - wojownik walczący ze złymi mocami, robi na polach grunwaldzkich, między Krzyżakami, Polakami i Litwinami? Zapewne wspomaga szlachetnych rycerzy Jagiełły i Witolda, by nie stracili sił w starciu z demonicznymi Krzyżakami (wyłącznie taki ich wizerunek utrwalili wszak historycy). Podejrzewam jednak i drugie ukryte przesłanie – kpinę z bogatego stylu Matejki.

Autorem pomysłu wystawy „Interwencje!” jest nowy dyrektor Piotr Piotrowski, a realizatorami wszyscy kuratorzy muzeum. Pokaz wskazuje kierunek zmian. – To zapowiedź konieczności przemyślenia i zmiany koncepcji stałych ekspozycji – tłumaczy prof. Piotrowski, wybitny historyk i krytyk sztuki. – Chcemy zwrócić uwagę, że nie istnieje jedna wizja przeszłości; interpretacje w historii sztuki się zmieniają.

Zwiedzanie Muzeum Narodowego przypomina obecnie udział w modnych dziś „grach miejskich”, w których trzeba rozszyfrowywać mnóstwo rebusów i zagadek. Niektóre z „Interwencji” prowadzą do ciekawych refleksji na temat związków dzieł nawet bardzo odległych, np. w porównaniu dwóch wizji ziemskiego raju: współczesnej i barokowej (w malarstwie Jerzego Ryszarda Zielińskiego i Michaela Willmanna). Ale co robi stół z ceramicznymi jabłkami Antoniego Starczewskiego przed XVI–wiecznym obrazem holenderskiego malarza Pietera Saenredama, przedstawiającym wnętrze kościoła? Gdyby ustawiono go przed symboliczną niderlandzką martwą naturą, rzecz byłaby jasna. Chodziłoby o alegorię przemijania. Tłumaczenie kuratorów, że prace zbliża architektura przestrzeni jest, według mnie, mocno naciągana. Nie brakuje też zestawień, obliczonych przede wszystkim na artystyczną prowokację, jak zderzenie fotografii Katarzyny Kozyry, przedstawiającej pobitego mężczyznę z wcieleniami „Ecce Homo” w dziełach niderlandzkich.

Jeśli kompletnie nie wiadomo o co chodzi, można zajrzeć na internetową stronę www.interwencje.mnw.art.pl, gdzie organizatorzy podają własne interpretacje. Niektóre bywają pomocna wskazówką, inne potęgują zamieszanie. A może służą wywołaniu burzy mózgów?...

Jedno jest pewne. Widz w muzeum nie ma chwili na nudę. Gna z sali do sali w poszukiwaniu sensacji. Trudno jednak nie zadać pytania: czy prawdziwa sztuka nie jest w stanie obronić się bez gagów?

We wszystkich kolekcjach stałych czeka na widzów niespodzianka. Pośród fresków z Faras wynurza się nagle potężna współczesna rzeźba „Człowiek z młotem” Grzegorza Klamana. Niezwykle ekspresyjna figura obryzgana czerwoną farbą niczym krwią. Sprawia wrażenie barbarzyńcy, który chce rzucić się na otaczające piękne i cenne malowidła. – Co to znaczy? – głowią się widzowie. Podpowiadam: chodzi o kontrast i zobrazowanie ewolucji sztuki.

W Galerii Sztuki Średniowiecznej przed XV–wiecznym ołtarzem stoi współczesny jaskrawoczerwony designerski fotel Romana Modzelewskiego (taki sam zakupiło niedawno do swych zbiorów Victoria & Albert Museum w Londynie). Zwiedzający, nieświadomi rangi współczesnego eksponatu, siadają na nim, sądząc, że zachęca do kontemplacji średniowiecznego zabytku. I dziwią się, gdy natychmiast są spędzani z obiektu. Czysta humoreska. W tym momencie pozostaje tylko odparować cytatem z Matisse'a, który mówił, że marzy o sztuce podobnej do „wygodnego fotela, dającego odprężenie po zmęczeniu fizycznym”.

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl