Nakręcony w 2005 r. za 4 mln dolarów skromny film telewizyjny okazał się największym sukcesem Disney Channel. Dwa lata później powstała część druga, potem kolejna, przeznaczona już do kin. Za rok ma być gotowy „High School Musical 4”.
Odtwórcy głównych ról – Vanessa Hudgens i Zac Efron – to dziś idole nastolatków na świecie. Wystarczy wejść na stronę internetową filmu lub poczytać polską wersję magazynu „High School Musical”, by się przekonać, że fani śledzą każdy dzień z życia aktorów.
Wokół musicalu wyrósł cały biznes. Albumy ze ścieżkami dźwiękowymi, płyty DVD, gry wideo czy rozmaite gadżety rozchodzą się błyskawicznie. Jest rewia łyżwiarska „High School Musical Ice Tour” oraz oczywiście wersja teatralna.
A przecież mamy do czynienia z przeciętnym musicalem – bez jednego przeboju. Warstwa muzyczna to popowa sieczka, fabuła wykorzystuje wyświechtany schemat. Intrygująca i złośliwa gwiazda znów przegrywa rywalizację z prostolinijną i utalentowaną debiutantką. Ta zdobywa zaś główną rolę w powstającym spektaklu oraz miłość.
Akcja rozgrywa się jednak nie w teatrze, ale w liceum. Bohaterowie to nastolatki – grający w drużynie koszówki, startujący w naukowej olimpiadzie, przygotowujący szkolne przedstawienie. Młoda publiczność ma więc wrażenie, że ogląda siebie.