Tytuł wystawy "Van Eyck – Memling – Breughel" wskazuje jej największe rarytasy. Przed rokiem zbiory Muzeum Narodowego Brukenthala w Sibiu prezentowało Muzeum Jacquemart-André w Paryżu. Pokaz stał się wydarzeniem nad Sekwaną. Zobaczył go Wojciech Bonisławski, dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku, i postanowił porównać rumuńską kolekcję z gdańską.
– Mamy podobny krąg zainteresowań – duże zbiory malarstwa niderlandzkiego, holenderskiego i flamandzkiego – tłumaczy dyr. Bonisławski. – Scenariusz prezentacji w Polsce opracowany został specjalnie dla nas. Skupiliśmy się wyłącznie na mistrzach północnej Europy, a pominęliśmy włoskich.
[srodtytul]Namiestnik kolekcjoner [/srodtytul]
Twórcą kolekcji był Samuel von Brukenthal, XVIII-wieczny namiestnik Siedmiogrodu, ulubieniec cesarzowej Marii Teresy. – Pochodził z niezbyt majętnej rodziny – opowiada Jacek Kriegseisen, zastępca dyrektora i kurator Oddziału Sztuki Dawnej. – Do wszystkiego doszedł sam. Stworzył jedną z największych kolekcji w monarchii habsburskiej. "Zainwestował" w swój wizerunek, żeby pokazać światu, na co go stać. Prace wybierał i kupował zwykle sam.
Interesowało go nie tylko malarstwo, ale także monety, medale, starodruki, grafiki, których zgromadził około stu tysięcy. Tkaniny, stroje teatralne, instrumenty muzyczne, scenografie z własnego teatru… Spora część jego zbiorów nadal czeka na odkrycie.