Wynajmuję pracownię od lat 90. Do końca 2010 r. płaciłem za 40-metrowy strych czynsz 400 zł miesięcznie. A teraz płacę 1200 zł – opowiada artysta malarz Robert Maciejuk. – Próbowałem interweniować w urzędzie dzielnicy, ale usłyszałem, że pracownia to lokal użytkowy i że w ogóle z tymi pracowniami są same kłopoty.
Jaki to lokal
Robert Maciejuk powołuje się na ustawę o prawach lokatorów z 2001 r., w której jest zapis, że lokal to pomieszczenie wykorzystywane jako mieszkanie lub pracownia artystyczna.
– Ale artysta zawierał umowę na lokal użytkowy. Sprawdziliśmy w dokumentach – tłumaczy rzecznik Śródmieścia Urszula Majewska.
– Ale użytkowe są sklep, restauracja, szewc – denerwuje się artysta malarz. – Tam jest stały dochód, a ja czasami przez kilka miesięcy żadnego obrazu nie sprzedam.
Nie pomogły referencje od władz Zachęty i Centrum Sztuki Współczesnej. Podwyżka została utrzymana. Z końcem marca Robert Maciejuk dostał wezwanie do zapłaty zaległego czynszu.