Na to pytanie odpowiada Cezary Sokołowski, przewodniczący jury konkursu, w rozmowie z Pauliną Wilk. – Fotoreporter musi mieć szczęście, znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie – mówi.
Najlepsi
– Nagrodę Główną zdobyło zdjęcie zrobione przez Jacka Szydłowskiego w zniszczonej przez powódź szkole w Wilkowie. Ale ta fotografia jest uniwersalna, prowokuje do zadania istotnych pytań. Nagroda dla Szydłowskiego to dowód, że nie trzeba być na miejscu „przed falą", nie trzeba być pierwszym. Powtarzam fotoreporterom, by robili zdjęcia „obok" tematu, najciekawsze dzieje się zawsze gdzieś na marginesie.
A więc szansę mają wszyscy. Zdjęcia powstały m.in. w Afganistanie, Tanzanii, na Islandii, ale najwięcej w kraju: w hospicjum, na złomowisku, podczas pielgrzymki, na skraju drogi czy lasu... Bo nie ma złych ani dobrych miejsc.
– Tegoroczna edycja pokazała – że w Polsce jest wielu indywidualistów – dodaje przewodniczący jury. Jeżdżą po świecie i bez względu na to, czy są tam, gdzie dzieją się ważne rzeczy, czy wydeptują własne ścieżki, przywożą świetne zdjęcia.
Na bardzo ciekawą kwestię zwraca uwagę Maja Mozga-Górecka w eseju zatytułowanym „Zaproszenie do wyjścia poza kadr". Otóż, zdaniem autorki, konkurs BZ WBK Press Foto 2011 pokazuje i premiuje nowy (a może dawny?) sposób podejścia do fotografii prasowej.