Ponad 120 prac pochodzi z własnej kolekcji wrocławskiego muzeum, posiadającego najbogatszy w kraju zbiór obrazów , gwaszy i litografii Jana Lebensteina. Jest to zasługa Mariusza Hermansdorfera, wieloletniego dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu, który od lat 70. stał się polskim „ambasadorem" artysty-emigranta. Po wizytach w jego pracowni w Paryżu w czasach PRLu, przywoził jego dzieła, ukryte w bagażu podręcznym. W 1977 roku odbyła się we Wrocławiu pierwsza w Polsce duża wystawa Lebensteina. A najnowszym owocem fascynacji Mariusza Hermansdorfera jego sztuką jest wydana przez niego w ubiegłym roku monografia „Jan Lebenstein".
- Układ wystawy jest chronologiczny – mówi „Rz" kuratorka pokazu Magdalena Szafkowska i obejmuje wszystkie najważniejsze cykle artysty od lat 50. do 90. Po raz pierwszy pokazujemy trzy najwcześniejsze prace Lebensteina - „Pejzaże z Rembertowa" z 1955 roku obok powstałych równolegle dobrze znanych „Figur kreślonych" i „Figur osiowych". Twórczość Jana Lebensteina przeżywa obecnie renesans w Polsce. Jest tak różnorodna, że każdy może odkryć w nim coś dla siebie. Dla mnie najbardziej fascynujące w dorobku artysty są późne wielkoformatowe mroczne prace, inspirowane sztuką niemieckiego symbolisty Arnolda Böcklina.
Jan Lebenstein (1930-1999) studiował na warszawskiej ASP w pracowni Artura Nachta-Samborskiego. Zadebiutował na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki w 1955 r w warszawskim Arsenale, zapowiadającej polityczną „odwilż". Pierwszą indywidualną wystawę miał rok później w Teatrze Osobnym Mirona Białoszewskiego na Tarczyńskiej w Warszawie.
Cykl „ Figury osiowe", czyli totemiczne znaki ludzkiej egzystencji na granicy abstrakcji, przyniosły mu Grand Prix na Biennale Młodych w Paryżu w 1959 roku, otwierając drogę na Zachód. Wtedy Lebenstein zamieszkał w Paryżu. W 1960 odbyła się wielka monograficzna wystawa artysty w Museé d' Art Moderne de la Ville de Paris. Związał się też tam wkrótce z kręgiem paryskiej „Kultury".