Uściślę: to poszukiwanie inspiracji i powodów powstania niektórych jej dzieł. Wyłuskano je z korespondencji, wywiadów, artykułów Szapocznikow.
Powstał zatem teatralny dokument? Nie bardzo – jeśli widz nie ma dodatkowych źródeł informacji, nie domyśli się, skąd pochodzą teksty. To także kolaż epizodów, których chronologia została zakłócona.
Kosmonauta zmumifikowany
Podziemne pomieszczenie warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Surowe otoczenie; zimno, do tego skądś wieje. Po małym podium krzątają się dwie osoby. Napinają linki, podciągające konstrukcję przypominającą gigantyczną powietrzną poduchę; przestawiają rekwizyty-sprzęty. Działaniami dyryguje drobna kobieta w upapranym farbą kombinezonie. To Barbara Wysocka, aktorka i reżyserka, pomysłodawczyni spektaklu „Szapocznikow. Stan nieważkości/No gravity". Sztuka włączona została do programu Warszawskich Spotkań Teatralnych, ale będzie pokazywana niezależnie we Wrocławiu.
Wysocka wciela się w rzeźbiarkę: ma fryzurę na podobieństwo tej, jaką nosiła Alina; nosi poplamione farbą/gipsem ciuchy „z epoki". Podczas monologów czy dialogów – miesza gips z wodą; czeka, aż uzyska właściwą konsystencję do zrobienia odcisku; nakłada na nogę; odczekuje chwilę, aż gips stężeje; zdejmuje formę (karkołomne, bo w lewej ręce cały czas trzyma duży, niewygodny mikrofon, do którego mówi). Partneruje jej Adam Szczyszczaj, wcielający się we wszystkie męskie postaci.
Na początku – zaskoczenie. Na ekranie ukazuje się... twarz Jurija Gagarina. I wierchuszka władz ZSRR. Potem dowiadujemy się, w jakich okolicznościach zginął Władimir Komarow, kosmonauta radziecki, wysłany w międzyplanetarny kurs na pokładzie statku Sojuz 1 w kwietniu 1967 roku. Amerykańskie stacje przechwyciły ostatnie rozmowy Komarowa z ziemią, kiedy ten już wiedział, że już żywy nie wróci, że pycha radzieckich przywódców skazała go na pewną śmierć. Tragikomiczne było to, że komunikujący się z kosmonautą Breżniew pocieszał go zapewnieniami, że zostanie sowieckim bohaterem.