Wystawa „Rzeczy dla słońca" w galerii andel's Hotel Kraków prezentuje prace obojga artystów. Choć obrazy i rzeźby różni osobowość twórców i odmienne środki wyrazu, to zarazem łączy je fascynacja egzotyką oraz intensywnym kolorem, jaskrawo wyostrzonym przez słońce.
Na obrazach oglądamy dalekie oceany, fascynujące podwodne światy, kuszące plaże z palmami, gorące zachody słońca, a czasem także przedstawicieli lokalnej społeczności, żyjących zgodnie z własną tradycją. Z kolei rzeźby z porcelany, rafy koralowej i masy plastycznej przedstawiają najczęściej bajecznie kolorowe owady, a czasem też zwierzęta, które są mieszanką realnych gatunków i fantasmagorii artystki. Z daleka pociągają baśniową egzotyką, z bliska widać, że są to stwory drapieżne, walczące o byt jak w świecie prawdziwej natury.
Twórczość obojga artystów automatycznie podsuwa skojarzenie z ucieczką Paula Gauguina z Francji na Tahiti. Ale przecież było to z górą przed stu laty i jak wiemy, poszukiwanie przez Gauguina utraconego raju, mimo pięknych obrazów, zakończyło się porażką. Idylla na Tahiti pozostała podszyta smutkiem, a on nie znalazł tam odpowiedzi na zasadnicze egzystencjalne pytania: Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?
Jaki więc dzisiaj ma sens pójście śladem Gauguina? – Mimo że takie porównane może się narzucać – mówi „Rzeczpospolitej" Grzegorz Drozd – nie uciekaliśmy i nie szukaliśmy utraconego raju. Pojechaliśmy do Indonezji, by znaleźć tam nowe inspiracje artystyczne.
W Europie w sztuce postmodernizmu i konceptualizmu nie jest już ciekawie. Nieustanne powtarzanie tych samych gagów znudziło nas. Chcieliśmy zobaczyć coś nowego, czerpiąc z bezpośrednich przeżyć, a nie z przeglądarki internetowej. Po tych wyprawach powracamy do tradycyjnych metod tworzenia, chociaż robimy także filmy.