Aktualizacja: 12.12.2024 08:37 Publikacja: 02.10.2024 04:31
Foto: Adobe Stock
Z roku na rok więcej osób zainteresowanych karierą adwokata lub radcy prawnego decyduje się podejść do egzaminu zawodowego na podstawie udokumentowanego doświadczenia. Powodów jest z pewnością wiele, ale na prowadzenie zdają się wybijać względy stricte ekonomiczne. Bo możliwości posługiwania się legitymacją aplikancką i posiadanie tego statusu wiążą się nie tylko z potężną inwestycją finansową (ok. 6 tys. zł rocznie), ale nade wszystko czasową.
Przyjemność szkolenia się kosztuje nie tylko czas poświęcony na praktyki i obowiązki wynikające z umowy z patronem. W wielu wypadkach możliwość uczestniczenia w tych aktywnościach oraz udział w zajęciach organizowanych przez dział szkolenia aplikantów oznacza pracę na kilka etatów przez wiele godzin dziennie, niekiedy po siedem dni w tygodniu. Wcześniejsze wyjście z miejsca pracy wymaga bowiem odpracowania nieobecności i nadrobienia powstałych zaległości, a uczestniczenie w zaliczeniach lub czas przygotowania do kolokwium lub egzaminu zawodowego wymaga często skorzystania z urlopu wypoczynkowego. Podsumowując, nauka zawodu na aplikacji to nie tylko ciężki kawałek chleba, bo niekiedy trudno na ten chleb zarobić. I choć minusów takiego stanu rzeczy jest z pewnością niemało, wiele osób skłonnych jest zapewniać, że nauczenie się zawodu w ledwie trzy lata jest warte swej ceny – w przenośni i dosłownie.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Olefiny Daniela Obajtka, dwie wieże w Ostrołęce, przekop Mierzei Wiślanej, lotnisko w Radomiu. Wszyscy już wiedzą, że miliardy wydane na te inwestycje to pieniądze wyrzucone w błoto. A kiedy dowiemy się, kto poniesie za to odpowiedzialność?
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas