Rację miał Stephen Hawking, gdy pisał, że żyjemy w zadziwiającym świecie. Dotyczy to niestety także rodzimego świata prawnego z jego normami i praktyką, w którym zdumienie powinno ustępować pewności i stabilności. Jak tu się nie dziwić, gdy w tak poważnej sprawie jak stosowanie tymczasowego aresztowania, czyli pozbawienia wolności osoby nieskazanej prawomocnym wyrokiem sądu, króluje nadużycie i automatyzm, pomimo krytyki powtarzanej od stu lat przez reprezentantów nauki prawa? Tymczasowe aresztowanie nie może służyć komfortowi śledczych i skłanianiu podejrzanych do obciążania siebie i innych w areszcie wydobywczym. Każdy zaś przypadek zastosowania lub przedłużenia powinien być porządnie umotywowany. Z kolei tam, gdzie ten najsurowszy środek zapobiegawczy jest konieczny – bo przecież są takie przypadki – powinien trwać jak najkrócej.