Absolutoria dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, podobnie jak dla zarządów powiatów i województw – to wszystko czeka nas w czerwcu. Niestety, coroczne podsumowanie działalności władz za miniony rok od lat jest częścią lokalnej gry politycznej. Dlaczego?
Mając na względzie to, o czym Państwo tu przeczytają, zastanawiałem się, czy niniejszy artykuł nie powinien nosić podtytułu „poradnia” albo „samorząd – instrukcja obsługi”. Żarty na bok. O ile co pięć lat wyborcy sami decydują o tym, kto będzie nimi rządzić na poziomi władzy lokalnej, o tyle nie wszyscy są z takiego obrotu sprawy zadowoleni. Są gminy, w których władze sprawują ci sami włodarze, którzy jeszcze w czasach przemiany ustrojowej z naczelników stali się wójtami, jednak ograniczenie piastowania funkcji władzy wykonawczej upodabnia ją do dwukadencyjności prezydenta państwa.To sprawi, że wielu w 2029 r. ostatecznie zakończy ten etap swojej aktywności w samorządzie terytorialnym. Oczywiście, o ile znowu nie zmieni się ustawa, o czym głośno od pewnego czasu. I choć dwukadencyjność to bat na wszelkie sitwy i lokalne układziki, to jak zwykle wylano dziecko z kąpielą, bo od piastowania funkcji wójtów, burmistrzów i prezydentów odsuwa się również uczciwych, doświadczonych fachowców, którzy nierzadko od dekad z mozołem układają puzzla, w którym politycy co jakiś czas zmieniają klocki. Co tu ukrywać, ostatnie zmiany w ustawie o samorządzie gminnym to w mojej ocenie pasmo porażek. Moim zdaniem to wyraźny przejaw niechęci władzy centralnej do samorządu lokalnego, a może próba podporządkowania sobie tego, co miało pilnować decentralizacji władzy. Nomen omen, samorządu, z którego wielu polityków wyszło na blask reflektorów władzy najwyższego szczebla. Ale tam, gdzie jest wadliwe czy nieścisłe bądź dwuznaczne prawo, do głosu dochodzi władza sądownicza.