Branża prawnicza wciąż jest postrzegana jako męski świat, a tymczasem większość studentów prawa to kobiety, na aplikacjach też większość to kobiety. Skąd takie postrzeganie?
To jest ciągle męski świat. Choć się zmienia. Oczywiście dużo zależy od praktyk. Jestem przedstawicielką praktyki transakcyjnej i widać tu wiele kobiet. Wyzwaniem jest jednak zatrzymać je na tyle długo, by mogły zrozumieć, że można połączyć życie zawodowe z prywatnym. W którymś momencie część kobiet postanawia się bowiem spełniać również poza pracą. A praca prawnika jest wymagająca. I to od nas, ludzi w organizacji, ale też od samych organizacji zależy, na ile umiemy stworzyć kobietom warunki, by mogły spełniać się na obu polach: i domowym, i zawodowym.