Dariusz Lasocki: Polityka to nie perfumeria, ale...

Prawo do krytyki nie może być utożsamiane z prawem do zniesławienia.

Aktualizacja: 24.08.2021 12:15 Publikacja: 24.08.2021 02:00

Dariusz Lasocki: Polityka to nie perfumeria, ale...

Foto: AdobeStock

Szmata", „sprzedawczyk", „przestępca", „gnój", „polityczna prostytutka", „skorumpowany poseł", „kundel", „sk...syn", „świnia", „łajdak", „zdrajca". Tak, to język opisujący polityków, urzędników, prezydenta, ba, nawet osoby duchowne (czego nota bene nie zaznaliśmy w debacie w minionych dekadach). To język niektórych polityków, ale również wyborców ośmielonych do tego rodzaju wypowiedzi przez uczestników debaty publicznej w Polsce i na świecie. Setki razy zastanawiano się i pisano (prawnicy i publicyści) o ich zasadności i stosowności w sferze publicznej. Równoległa była dyskusja o (zdaniem większości) wyrugowaniu z systemu polskiego prawa karnego normy art. 212 kodeksu karnego stwierdzającej, iż „kto pomawia inną osobę (...) o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

Pozostało jeszcze 90% artykułu

PRO.RP.PL tylko za 39 zł!

Przygotuj się na najważniejsze zmiany prawne w 2025 r.
Wszystko o składce zdrowotnej, wprowadzeniu kasowego PIT i procedury SME. Raporty biznesowe, analizy ekonomiczne, webinary oraz użyteczne kalendarium.
Rzecz o prawie
Leszek Kieliszewski: Adwokat z urzędu nie opłaca się nikomu
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Co zrobi Karol Nawrocki?
Rzecz o prawie
Katarzyna Batko-Tołuć: Panie Premierze, bardzo grzecznie Pana proszę...
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pięć wyborczych mitów
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Rzecz o prawie
Piotr Prusinowski: neo-KRS żegluje w otchłań absurdu