– W pierwszym półroczu zatrudnienie w mikrofirmach zatrudniających do dziewięciu osób oraz w sektorze publicznym zmniejszyło się o ok. 200 tys. osób – szacuje Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku. Przypomina, że GUS zweryfikował dane o liczbie pracujących w gospodarce i stopę bezrobocia w tym roku. – GUS zrewidował w dół liczbę pracujących w gospodarce średnio o ok. 200 tys. osób. Oznacza to, że ponieważ zatrudnienie rosło w firmach zatrudniających więcej niż dziesięć osób, a w całej gospodarce nie zmieniało się, to spadało w mikrofirmach i w sektorze publicznym.
Mniej pieniędzy
Jerzego Bartnika, szefa Związku Rzemiosła Polskiego, te dane nie dziwią. – To efekt zamrożenia pieniędzy w Funduszu Pracy oraz zaostrzenia kryteriów zadłużania się samorządów lokalnych – tłumaczy. Przypomina, że to właśnie najmniejsze firmy najczęściej korzystają z pomocy urzędów pracy w tworzeniu nowych etatów. – Dla nich szczególnie ważne były możliwości przyjmowania ludzi na staże, za które płaciły urzędy pracy – mówi Bartnik. Przypomina, że w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku niespełna 85 tys. bezrobotnych podjęło pracę subsydiowaną, a w podobnym okresie ubiegłego roku – ponad 188 tys.
Z szacunków powiatowych urzędów pracy wynika, że w tym roku mają od 50 do 70 proc. mniej pieniędzy na aktywną pomoc bezrobotnym niż rok temu. Zamiast 7 mld zł dysponują nieco ponad 3 mld zł. O zamrożeniu pieniędzy zdecydowały rząd i parlament w ustawie budżetowej. Skutki ograniczenia odczuwa też administracja. To lokalne samorządy w ostatnich latach najczęściej przyjmowały pracowników na staże, jeśli dostawały wsparcie z FP.
Zmiany w handlu
Paweł Strzelecki, ekonomista SGH, zwraca uwagę, że mikrofirmy niechętnie zwalniają pracowników. – Dla nich koszty wakatów są zbyt wysokie. Zmniejszenie zatrudnienia to raczej nieodnawianie umów z pracownikami czasowymi – tłumaczy.
2,8 proc. wzrosło we wrześniu w ujęciu rocznym zatrudnienie w firmach, gdzie pracuje od dziesięciu osób