Bank tupnął nogą w spornej wieży

Skutki ciągnącego się sporu o kontrolę nad biurowym kompleksem Mennica Legacy Tower i zarządzanie nim mBank uznaje za naruszenie warunków umowy kredytowej. Obie strony konfliktu są dalej święcie przekonane o swoich racjach.

Aktualizacja: 20.02.2022 22:13 Publikacja: 20.02.2022 21:00

Mennica Legacy Tower

Mennica Legacy Tower

Foto: Fotorzepa/ Urszula Lesman

Konflikt właścicielski o kontrolę nad warszawskim biurowcem Mennica Legacy Tower (MLT) mocno eskaluje, wciągnięte zostało do niego konsorcjum banków, które udzieliło ponad 130 mln euro finansowania na budowę. W styczniu br. mBank – jako agent konsorcjum (notabene główny najemca MLT) – w monicie zwrócił uwagę na naruszenie kilku warunków umowy pożyczki, m.in. brak zapewnienia niezakłóconego, nieprzerwanego i profesjonalnego prowadzenia działalności przez kredytobiorcę oraz reprezentowania kredytobiorcy na zewnątrz. Jako konsekwencje wymieniono możliwość naliczania wyższych odsetek, blokadę rachunków bankowych, a nawet wypowiedzenie kredytu – a więc potencjalnie przejęcie nieruchomości (zastawem jest hipoteka, ale i udziały w spółce kontrolującej kompleks). Bank zażądał działań naprawczych.

Walka o stery

MLT to joint venture, w którym po 50 proc. mają giełdowa Mennica Polska jako inwestor pasywny i – by uprościć rozbudowaną, obejmującą wiele jurysdykcji sieć podmiotów – Cezary Jarząbek oraz Philip i John Radziwiłłowie. To między Jarząbkiem a Radziwiłłami toczy się wojna, która testuje cierpliwość kredytodawców.

U progu inwestycji w MLT to Jarząbek był odpowiedzialny za prowadzenie projektu (budowę, wynajem, zarządzanie i finalnie znalezienie kupca na budynek) w imieniu zarówno spółki z Radziwiłłami, jak i całego joint venture z Mennicą Polską. Partnerzy jednak się poróżnili. Jarząbek zarzuca Radziwiłłom motywowaną pieniędzmi próbę wyrzucenia go za burtę i wrogiego przejęcia budynku. Radziwiłłowie zarzucają Jarząbkowi złe prowadzenie przedsięwzięcia, w tym wykorzystywanie pieniędzy powierzonych na budowę MLT do realizacji innych projektów, przez które inwestor popadł w długi.

Radziwiłłowie, wykorzystując drugoplanowy spór o rozliczenie pożyczki i zajmując – na podstawie zabezpieczenia powództwa – udziały Jarząbka, przejęli funkcje zarządcze w MLT, uzyskując wpisy w KRS w miejsce Jarząbka. Ten zakwestionował te działania i uzyskał dwa sądowe zabezpieczenia powództwa w postaci wstrzymania uchwał o zmianach personalnych i wstrzymania skuteczności wpisów w KRS. To nie zmieniło sytuacji.

Radziwiłłowie uważają, że dopóki oni są wpisani w KRS, to oni zarządzają przedsięwzięciem. W piśmie z lutego br., będącym kontynuacją dyskusji po wysłaniu monitu o naruszeniu warunków umowy kredytowej, mBank zaznaczył, że samo figurowanie w KRS Radziwiłłów niczego nie przesądza. „W obecnym stanie rzeczy, uwzględniając informacje otrzymane od stron sporu, kredytodawcy nie mogą być przekonani o prawdziwości danych w rejestrze, czego ostatecznie nie mogą przesądzić i nie przesądzają" – napisał mBank. Kredytodawcy nie uważają więc, że sytuacja jest klarowna.

Prawnicza szermierka

– Stanowisko mBanku to kolejny dowód na to, że Radziwiłłowie grają nieczysto i bezprawnie – mówi Cezary Jarząbek. – Dwa sądy stwierdziły, udzielając mi zabezpieczeń, że działania nadzorcy sądowego Gawła Jarosińskiego oraz Philipa i Johna Radziwiłłów skutkujące wykreśleniem mnie w KRS były naruszeniem prawa (zabezpieczenie na udziałach w sporze o pożyczkę nie oznaczało, że można było użyć tego pakietu do przegłosowania zmian) i jestem przekonany, że taki będzie ostateczny wyrok. Uprawdopodabnia to też decyzja prokuratury, która w styczniu br. wszczęła śledztwo z mojego zawiadomienia w sprawie podejrzenia przekroczenia uprawnień i wyrządzenia znacznej szkody majątkowej. Radziwiłłowie nie mają żadnej legitymacji do kierowania projektem, a nie chcą oddać kontroli – podkreśla.

Inwestor jest w trudnym położeniu, bo pozyskiwał pieniądze na swój wkład w realizację MLT z emisji obligacji dla inwestorów indywidualnych – mowa o tysiącu osób i 25 mln euro. Termin wykupu dawno minął, w scenariuszu bazowym dług miał zostać zwrócony z pieniędzy ze zbycia MLT. Jednak przy takiej eskalacji konfliktu budynek jest niesprzedawalny.

– W ostatnich miesiącach „przyniosłem" dla MLT inwestorów w postaci amerykańskiego Silver Point Capital czy singapurskiego AT Capital, ale za każdym razem Radziwiłłowie mówili „nie" i torpedowali jakąkolwiek transakcję. Ignorują polskie prawo, działają destrukcyjnie, aby mnie zbankrutować, przejąć moje udziały w biurowcu i przejąć mój zysk, jaki wygenerowałem, tworząc ten budynek. Wszystko kosztem moich obligatariuszy detalicznych, którzy muszą nadal czekać na pieniądze i prawdopodobnie nie zostaną spłaceni – mówi Jarząbek.

Zaznacza, że z sukcesem w grudniu ub.r. zagasił podobną sytuację w innym swoim projekcie (nie ma w nim Radziwiłłów): doprowadził do sprzedaży projektu Liberty Tower (działka w centrum Warszawy z przeznaczeniem na budowę apartamentowca) do AT Capital, co pozwoliło spłacić przeterminowane długi wobec pożyczkodawców tego przedsięwzięcia.

Philip Radziwiłł potwierdza, że dla niego wiążący jest wpis do KRS. – Także my finansowaliśmy to przedsięwzięcie z własnych środków, płacąc wynagrodzenia pracowników MLT, by zapewnić nienaruszone funkcjonowanie kompleksu, zagrożone wcześniej przez pana Jarząbka. Obligatariusze indywidualni i korporacyjni współpracują z nami, by wspólnie zrealizować strategię dotyczącą MLT – mówi Radziwiłł. – Nie sądzimy, by ryzyko wypowiedzenia kredytu miało się zmaterializować. Wątpliwości mBanku to efekt manipulacji, jakich dopuszcza się pan Jarząbek. Uzyskane przez niego w zeszłym roku decyzje o zabezpieczeniach powództwa niczego nie zmieniły, albowiem zanim zostały uzyskane, uchwały zostały już wykonane przez wpisy w KRS, które pozostają w mocy. KRS odrzucił, ponad 15 razy, wszystkie wnioski pana Jarząbka o cofnięcie zmian – zaznacza Radziwiłł. – Rozmawiamy z mBankiem i pozostałymi bankami z konsorcjum i spodziewamy się, że fakty zostaną zaakceptowane. Szczególnie, że uzyskaliśmy zabezpieczenie powództwa w postaci umożliwienia nam dostępu do rachunków bankowych, by móc zarządzać budynkiem i płacić wynagrodzenia pracowników. Sąd zatem potwierdził naszą legitymację – i wszelkie podmioty trzecie powinny się kierować wpisem w KRS – dodaje. Sam mBank w lutowym piśmie uznał wspomniane zabezpieczenie dające dostęp do kont, ale podkreślił, że to może być sytuacja przejściowa, i podtrzymał opinię o naruszeniu kowenantów.

Jaką strategię wobec MLT ma na myśli Radziwiłł? Inwestor zaznacza, że MLT interesują się potencjalni kupcy i jeśli będzie już ostateczna pewność, że Jarząbek nie będzie mógł torpedować transakcji, ruszy profesjonalny proces sprzedaży. – To kluczowe, bo Jarząbek blokował transakcje z funduszami CPI i DWS. Biorąc pod uwagę nadszarpnięty wizerunek projektu w związku z wcześniejszymi blokadami transakcji, kolejną szansę od poważnych inwestorów MLT dostanie wyłącznie wtedy, gdy inwestycja będzie sprzedawana bez osobistego udziału pana Jarząbka – mówi Radziwiłł. Zaznacza, że intencją jest wykup i spłacenie obligatariuszy, którzy pożyczyli Jarząbkowi pieniądze na budowę MLT. – Problemem pana Jarząbka jest to, że ma długi obligacyjne w ramach innych przedsięwzięć, a MLT to jedyne aktywo reprezentujące sensowną wartość, stąd jego desperacja – mówi Radziwiłł.

Mennica w gotowości

Co na to wszystko Mennica Polska? Bez jej zgody do żadnej sprzedaży MLT nie dojdzie. Prezes Grzegorz Zambrzycki podkreślał w lutowym wywiadzie dla Propertynews.pl, że choć w przestrzeni medialnej mówiło się już o wielu potencjalnych inwestorach, to do samej Mennicy nigdy nie dotarła żadna wiążąca oferta. Przeciwnie, to Mennica jako jedyna złożyła swoim partnerom w joint venture formalną i wiążącą propozycję nabycia udziałów z uwzględnieniem wykupu obligatariuszy Jarząbka – ale bez skutku.

– Choć zgodnie z łączącymi nas umowami prowadzenie inwestycji, jak również zarządzanie nieruchomością jest w wyłącznej kompetencji, a zatem również odpowiedzialności naszego partnera, to wobec pisma mBanku nie możemy pozostawać obojętni – mówi „Rzeczpospolitej" prezes Zambrzycki. – Od dawna domagamy się zmiany komplementariusza, mając na uwadze konflikt w strukturach naszego partnera. Od dawna podejmujemy starania odkupienia części inwestycji naszego partnera, co ostatecznie doprowadziłoby do zakończenia sporu i wprowadzenia porządku oraz procedur i praktyk zgodnych z najwyższą etyką biznesową, jaką utrzymujemy w grupie Mennicy. Obserwujemy oczywiście, jak sytuacja się rozwija, i podejmujemy takie działania, jakie są dla nas prawnie dostępne na tym etapie. Jeśli bank skorzysta z przysługujących mu praw, to na pewno dla banku Mennica będzie partnerem, łącznie z możliwością przejęcia całości finansowania, co zawsze deklarowaliśmy i co było elementem oferty złożonej naszemu partnerowi – podsumowuje.

Czytaj więcej

Radziwiłł o Mennica Legacy Tower: Bronimy interesów inwestorów
Rynek nieruchomości
Po wyskoku popytu na kredyty mieszkaniowe w listopadzie nie ma już śladu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rynek nieruchomości
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Rynek nieruchomości
Szef HRE Investment na wolności po postawieniu zarzutów
Rynek nieruchomości
Rynek kredytów mieszkaniowych trzyma się nieźle
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rynek nieruchomości
Szef wielkiej grupy deweloperskiej zatrzymany na polecenie prokuratury