W Polsce drastycznie brakuje pracowników sezonowych

Czy Marokańczycy będą zbierać truskawki w Polsce? Polscy producenci owoców nerwowo szukają pracowników także w Nepalu, Indonezji i innych krajach Azji, a nawet Afryki.

Publikacja: 07.06.2023 03:00

Plantacja truskawek

Plantacja truskawek

Foto: Bloomberg

Nawet w Nepalu i Indonezji poszukają rąk do do pracy sezonowej polscy producenci owoców miękkich i warzyw. Nie pomagają im przyciągnąć ludzi niskie stawki, które zaczynają się od 15 zł za godzinę na rękę (plus zakwaterowanie). Z kolei pracownikom nie pomagają polskie służby konsularne, np. Nepalczycy muszą podróżować do Indii, by złożyć wniosek o wizę.

Ręce potrzebne

– Po wybuchu wojny w Ukrainie odczuliśmy ogromny brak rąk do pracy, dlatego dziś branża sprowadza ludzi z Gruzji, z Azji, Ameryki Południowej, z całego świata – mówi Andrzej Gajowiczek, prezes Krajowego Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw, którego firma ma dziesięć zakładów przetwórczych. – Polska w tej chwili jest potęgą w przetwórstwie owoców, w produkcji drobiu. Ale potrzebna jest ogromna ilość rąk do pracy, bo np. w produkcji owoców nie ma jeszcze automatów do zbioru owoców – mówi „Rzeczpospolitej”.

Jeśli ktoś przyjeżdża dziś do pracy z Ukrainy, to głównie kobiety. – Sytuacja się nieco wyklarowała. Młodzi mężczyźni nie przyjeżdżają, zniknęli rok temu z polskiego rynku pracy – mówi Dariusz Szymański, prezes Spółdzielczej Grupy Producentów Owoców Nasz Sad. W jego zakładzie do pakowania jabłek zgłaszają się głównie kobiety. Zresztą, mężczyźni szybko z tego zajęcia rezygnowali.

Czytaj więcej

Spowolnienie dotknęło już pracowników tymczasowych

Pracowników sezonowych – niewykwalifikowanych i tylko na określony czas – potrzebują producenci owoców miękkich, jak truskawki czy maliny, a także gospodarstwa warzywnicze, gdzie do ciężkiej fizycznej pracy przy zbiorach potrzeba wielu ludzi. Polacy z roku na rok są coraz mniej chętni do tego rodzaju zatrudnienia, wybierają pracę stałą. Tym bardziej że już na żniwa nie potrzeba wielu pracowników, bo uprawa zbóż jest bardziej zmechanizowana.

Kwestia pieniędzy

Większość plantatorów ma kontakty z ludźmi, którzy przyjeżdżają do nich od lat. – Nie w tym problem, że ludzie nie chcą przyjeżdżać, tylko w tym, że rolników nie stać na to, by zapłacić pracownikom odpowiednie stawki – mówi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Wyjaśnia, że zbiory są dużym „żywym” kosztem, ale grubość portfela do wypłaty wynagrodzeń zależy od tego, ile producenci owoców dostaną za nie w skupach. A ostatnio za truskawki rynek potrafi płacić w hurcie tylko 3 zł.

Przy zbiorze owoców możliwa jest praca na akord, za kilogram czy za łubiankę. Pracę utrudnia susza: gdy owoców jest mniej, na zebranie łubianki trzeba poświęcić więcej czasu. W części prac pielęgnacyjnych płaca jest wyliczana za godzinę. Na jakie stawki może liczyć pracownik po odliczeniu kosztów zakwaterowania czy ubezpieczenia?

– Stawka w tej branży dla pracownika niewykwalifikowanego wynosi 15–16 zł za godzinę, czyli 2,5–3 tys. zł netto miesięcznie za pracę, plus do tego mieszkanie – mówi Dariusz Szymański.

Czytaj więcej

Bezrobocie najniższe we współczesnej historii Polski

Zdaniem Tomasza Dudka, dyrektora zarządzającego Otto Work Force Central Europe, dużą barierą w poszukiwaniu pracowników są koszty. Gdy problemy z łańcuchami dostaw w czasie pandemii mocno uderzyły w przemysł, część agencji zatrudnienia szukała dla swoich pracowników pracy w rolnictwie. Okazało się jednak, że ich koszt, po uwzględnieniu ZUS, był zbyt wysoki nawet dla dużych producentów rolnych.

Zresztą w rolnictwie nadal spory jest udział szarej strefy i umów o dzieło. Nieco ograniczyła je przyjęta w 2018 r. ustawa, która wprowadziła nowe umowy cywilnoprawne dla sezonowych „pomocników przy zbiorach”. Są zgłaszani nie do ZUS, ale do KRUS i rolnik nie płaci za nich zaliczek na podatek dochodowy.

Na chwilę z Filipin

– Nikt dziś nie przyjdzie do pracy w rolnictwie za płacę minimalną – uważa Dominika Kozarzewska, prezes Grupy Producentów Owoców „Polskie Jagody”, która zrzesza sześciu dużych producentów borówek, truskawek i malin, i co roku potrzebuje około 700 pracowników na dwa miesiące. Od kilku lat ratuje się migrantami zarobkowymi z Ukrainy, ostatnio także z Azji. W tym roku grupa zatrudniła na kilka miesięcy kilkadziesiąt migrantek z Filipin. Przed rokiem próbowała ściągnąć pracowników z Nepalu, ale na 500 złożonych wniosków wizowych tylko kilka rozpatrzono pozytywnie.

– Oczekujemy, że nastąpi zmiana podejścia rządu do pracowników z bardziej odległych krajów – mówi Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. Brał udział w rozmowach w Ministerstwie Rolnictwa. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele MSZ.

Czytaj więcej

Kwiecień schłodził rekrutacje pomimo sezonowych prac

Pracownicy z Nepalu muszą jechać po wizę do w Indii, bo w ich kraju Polska nie prowadzi konsulatu. – Ale co najważniejsze, wnioski o wizy dostają bardzo dużo odmów, ze względów „bezpieczeństwa kraju”. Na 100 zaproszeń jedynie dwie, trzy osoby dostają zgody na przyjazd – mówi Boguta.

Liczba Ukraińców pracujących w Polsce, zwłaszcza przy pracach sezonowych, może spadać w kolejnych latach, potrzebni są ludzie z dalszych krajów. Wzrok pracodawców pada dalej, na Azję, kraje Afryki. – Marokańczycy przyjeżdżali głównie do Hiszpanii, trudna sytuacja na tamtejszym rynku pracy sprawiła, że szukają innych miejsc – mówi Boguta. Kolejnym wyzwaniem jest jednak to, co pracownicy sezonowi mają robić po zbiorach, bo przyjazd z tak daleka ma sens, gdy wizyta w Polsce potrwa co najmniej na rok. ­

Andrzej Gajowiczek podsumowuje: – Polska gospodarka bez siły roboczej z zewnątrz nie będzie działała. Firmy rozbudowały moce, powstały nowe zakłady, w ostatnich latach ogromnie rozwinęło się przetwórstwo rolno-spożywcze. Wojna w Ukrainie bardzo utrudniła pracę i niewiele się do tej pory poprawiło – dodaje szef związku przetwórców.

Badania koniunktury
Nastroje w rolnictwie znowu szorują po dnie

Koniunktura w rolnictwie jest najgorsza od 14 lat, wynika z badania wskaźnika koniunktury rolnej prowadzonej przez SGH. Od trzech kwartałów spada, w drugim kwartale 2023 r. wskaźnik ten spadł o kolejne 2,8 pkt, do minus 25,9 pkt. Koniunktura jest oceniana jako coraz gorsza, bo pogarszają się nastroje rolników – tu wskaźnik zaufania spadł o 5,2 pkt w ciągu kwartału. Mocno kurczą się także przychody gospodarstw rolnych, tu wartość wskaźnika wyrównanych przychodów spadła o 1,6 pkt.
Jeszcze w wynikach poprzedniego badania, w styczniu i lutym 2023 r., widać było oznaki zakończenia trwającej od dwóch lat tendencji spadkowej, poprawiły się nastroje rolników. To już jednak minęło, znowu rekordowo niski odsetek gospodarstw ocenia swoje perspektywy ekonomiczne „z ufnością” (11,5 proc.). Wyhamowały inwestycje: wartość planowanych inwestycji w maszyny jest najniższa od ponad 20 lat, a wskaźnik dotyczący inwestycji w budynki i budowle jest na drugim z najniższych poziomów od 2000 r.

Nawet w Nepalu i Indonezji poszukają rąk do do pracy sezonowej polscy producenci owoców miękkich i warzyw. Nie pomagają im przyciągnąć ludzi niskie stawki, które zaczynają się od 15 zł za godzinę na rękę (plus zakwaterowanie). Z kolei pracownikom nie pomagają polskie służby konsularne, np. Nepalczycy muszą podróżować do Indii, by złożyć wniosek o wizę.

Ręce potrzebne

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła