Trwają negocjacje między Komisją Europejską a Polską i czterema innymi państwami Unii blokującymi import produktów rolnych z Ukrainy.
– Mamy nadzieję, że zrezygnują ze swoich jednostronnych działań w zamian za naszą propozycję – powiedział w poniedziałek Michael Scannell, wicedyrektor generalny ds. rolnictwa w Komisji Europejskiej, który brał udział w posiedzeniu komisji Parlamentu Europejskiego poświęconemu temu problemowi. Liderem negocjacji ze strony KE jest Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący ds. handlu. Przedstawił on pięciu państwom propozycję zakazu importu, przy zachowaniu tranzytu, czterech ziaren: pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku. Miałby on obowiązywać do końca czerwca. Jednak Polska, Słowacja, Rumunia, Bułgaria i Węgry chcą więcej.
Czytaj więcej
Izba zbożowa spodziewa się rekordowych 35 mln ton zboża w tegorocznych żniwach i pyta, gdzie zostanie zgromadzone, skoro magazyny są zasypane zapasami.
We wspólnym liście do KE z ostatniego piątku wskazały na konieczność zablokowania importu również kilku innych produktów: oleju słonecznikowego, mąki, miodu, cukru, owoców miękkich, jajek, mięsa oraz nabiału. Kraje te argumentują, że szkody ponoszone przez ich rolników są zbyt duże. Bo wiele produktów, głównie zboże, nie jest przewożone dalej tzw. pasami solidarnościowymi, ale zostaje magazynowane i sprzedawane na lokalnych rynkach krajów sąsiadujących z Ukrainą.
Ukraińską perspektywę przestawił wiceminister tego kraju Markian Dmytrasewicz. Wskazał, że wiele pól uprawnych jest zaminowanych, że rolnicy rozminowują je często sami, ryzykując życie, że nie osiągają zysków.