To myśliwi zrzeszeni w PZŁ będą prowadzić polowania na dziki. Dystansują się jednak od oskarżeń o plany strzelania do wszystkich zwierząt, w tym ciężarnych loch. Myśliwi podkreślają, że dziki są gatunkiem o dużym znaczeniu dla zachowania równowagi w lesnych ekosystemach. – Polscy myśliwi rozumieją konieczność optymalnej redukcji populacji dzików w wyznaczonych strefach, celem przeciwdziałania rozprzestrzeniania się ASF – piszą w opublikowanym dziś stanowisku.

Czytaj także: O ASF i odstrzale dzików na dywaniku u prezydenta 

Odcinają się w ten sposób od apeli m.in. Jana Ardanowskiego, ministra rolnictwa, by prowadzić maksymalną depopulację dzików. Kontrowersje wywołał fakt, że maksymalna depopulacja oznaczałaby strzelanie do wszystkich dzików. W lutym i marcu lochy mogą już być ciężarne, a strzelanie do takich zwierząt jest niezgodne nawet z kodeksem etyki łowieckiej, wywołuje też wielkie protesty społeczeństwa. Tymczasem za odstrzelone lochy myśliwi mogą dostać nawet 650 zł, za dziki – 300 zł. Ale, co ważne, tylko podczas polowań sanitarnych, czyli w pobliżu stref ASF. – Podkreślam, chodzi wyłącznie o dziki odstrzelone w ramach odstrzału sanitarnego – napisała redakcji Paulina Marzęcka, rzecznik prasowy. Sanitarny odstrzał dzików jest zlecany przez Inspekcję Weterynaryjną, nie wchodzi do liczebności zwierząt wliczanych do planu łowieckiego. W ubiegłym roku do 30 listopada 2018 r. odstrzelono w ramach polowań sanitarnych 29 tys. dzików, w ramach planu łowieckiego – kolejnych 178 tys. zwierząt, plan przewiduje upolowanie 185 tys. zwierząt.