Adwokatów nie krytykować w prasie

Przyjętą w środowisku adwokackim formą reakcji na nieetyczne zachowanie innego adwokata jest szczera rozmowa kolegów adwokatów, a nie wyrażanie krytycznych opinii w mediach – pisze adwokat

Publikacja: 02.09.2010 01:32

Adwokatów nie krytykować w prasie

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Red

Na łamach portalu internetowego Wyborcza.pl oraz wydania „Gazety Wyborczej” z 30 lipca 2010 roku opublikowano artykuł: [link=http://wyborcza.pl/1,75515,8193051,Do_czego_toga_nie_sluzy.html" "target=_blank]„Do czego toga nie służy”[/link]. Jako autorów publikacji wskazano dwóch adwokatów. Artykuł zawiera refleksje autorów dotyczące oceny pracy i postawy zawodowej kolegi adwokata Rafała Rogalskiego, jednego z pełnomocników działających w prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie postępowaniu w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Ponieważ wykonuję obowiązki procesowe pełnomocnika pokrzywdzonego w tym samym postępowaniu, obok kolegi adwokata Rafała Rogalskiego, pozwalam sobie na kilka słów refleksji po lekturze wspomnianej publikacji.

[srodtytul]Trzy pytania[/srodtytul]

To, że adwokaci z długim stażem i wieloletnią praktyką zawodową pragną udzielić wskazówek swojemu koledze działającemu w tak istotnej sprawie, rozumiem. Wszystkie uwagi doświadczonych kolegów są bowiem bezcenne w pracy każdego adwokata. Jednak pozwalam sobie zadać autorom trzy pytania:

1. Dlaczego doświadczeni koledzy adwokaci formułują swoje zastrzeżenia do pracy innego adwokata w sposób tak nierzetelny? Jak wynika z publikacji, nie znają koledzy ani materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie, ani nawet treści tak krytykowanego w publikacji wniosku dowodowego o przesłuchanie urzędnika państwowego na okoliczność podpisanego przez niego dokumentu. Na jakiej zatem podstawie pozwalają sobie koledzy w tym zakresie publicznie, za pośrednictwem mediów, negatywnie oceniać pracę swojego korporacyjnego kolegi?

2. Dlaczego koledzy adwokaci wprowadzają w błąd opinię publiczną, przypisując w swojej publikacji w sposób niezgodny z prawdą autorstwo innego wniosku dowodowego – wniosku o przesłuchanie urzędującego premiera i kandydata na urząd prezydenta – adwokatowi Rafałowi Rogalskiemu?

3. Dlaczego koledzy adwokaci wyrażają swoje uwagi o pracy innego adwokata za pomocą mediów, naruszając tym samym, w mojej ocenie w szczególności – choć nie tylko – powoływane przez siebie dyrektywy „zbioru zzasad etyki i godności wykonywania zawodu adwokata”?

[srodtytul]Bez podstaw[/srodtytul]

Czy autorzy publikacji są na tyle zorientowani w temacie działań procesowych innego adwokata, aby je w sposób rzetelny, na łamach prasy, tak negatywnie oceniać? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w samym tekście publikacji „Do czego toga nie służy”: „Nie znamy treści wniosku dowodowego...” piszą autorzy. Na jakiej zatem podstawie autorzy pozwalają sobie wniosek taki oceniać?

Przedmiotowy wniosek – jeden z dwóch opisywanych przez autorów w publikacji, wniosek o przesłuchanie urzędnika państwowego w randze ministra – powstał przy mojej współpracy. Zapewniam, że został złożony wyłącznie w celu wyjaśnienia istotnej dla prowadzonego postępowania kwestii. Jego przydatność dla postępowania będzie podlegała ocenie właściwych organów – prokuratorów prowadzących postępowanie, którzy w przeciwieństwie do autorów publikacji „Do czego toga nie służy” znają zarówno treść wniosku, jego uzasadnienie, jak i realia procesowe, w jakich ów wniosek został złożony.

Niektóre okoliczności podawane w publikacji „Do czego toga nie służy” są nie tylko podawane nierzetelnie, ale po prostu nieprawdziwie. Adwokat Rafał Rogalski nie jest bowiem – jak wskazano w publikacji – twórcą drugiego opisywanego i krytykowanego przez autorów wniosku dowodowego – wniosku ,,o przesłuchanie urzędującego premiera i kandydata na prezydenta”. Wniosek taki złożył w postępowaniu prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie zupełnie kto inny, o czym opinia publiczna mogła się dowiedzieć z licznych doniesień medialnych na ten temat. Wskazywano w nich zarówno autora, jak i sposób rozpoznania tego wniosku. Przed napisaniem publikacji powinni się z tymi szczegółami zapoznać także autorzy.

[srodtytul]Zwrócenie uwagi[/srodtytul]

Paragraf piąty tak chętnie cytowanego przez autorów na łamach „Gazety Wyborczej”, „zbioru zasad etyki adwokackiej i godności zawodu” (kodeks etyki adwokackiej) stanowi: „Każdy adwokat obowiązany jest współdziałać w przestrzeganiu przez członków adwokatury zasad etyki adwokackiej i strzeżeniu godności zawodu. Jest uprawniony do zwrócenia uwagi koledze naruszającemu powyższe zasady”. Przewidziane w tym przepisie uprawnienie nie może jednak oznaczać zupełnej dowolności treści i formy owego „zwracania uwagi”, z jakimi mamy do czynienia w przypadku publikacji „Do czego toga nie służy”.

Po pierwsze należy przed zwracaniem uwagi koledze adwokatowi w sposób rzetelny posiąść wiedzę na temat jego pracy, którą zamierza się negatywnie oceniać. Zadaniu temu autorzy nie sprostali. Nie zapoznali się z treścią krytykowanego w publikacji wniosku, błędnie przypisali koledze autorstwo innego wniosku, który nie zyskał ich akceptacji. Po wtóre „zwracanie uwagi” czynić należy w sposób taktowny, jak stanowi cytowany wyżej kodeks etyki adwokackiej, obowiązujący przecież także autorów: „zgodny z normami zwyczajowymi przyjętymi przez środowisko adwokackie”.

Przyjętą w środowisku adwokackim formą reakcji na ewentualne nieetyczne zachowanie innego adwokata, przynajmniej do tej pory, była szczera rozmowa kolegów adwokatów, względnie inicjowanie właściwych działań organów izb adwokackich, nigdy zaś wyrażanie krytycznych opinii o pracy czy zachowaniu kolegi adwokata w prasie, radiu czy telewizji.

[srodtytul]Udział w chwale[/srodtytul]

Osobiście jestem przekonany, że przy pisaniu tekstu „Do czego toga nie służy” kierowały kolegami autorami szczere intencje wynikające z troski o stan adwokacki, a jedynie osiągnięty przez nich efekt okazał się nie najszczęśliwszy. Jednak inni mogą odnieść wrażenie, że autorom chodziło tylko o to, aby kosztem kolegi adwokata Rafała Rogalskiego zaistnieć w mediach, aby mieć swój udział w jego, jak to nazwano w publikacji, „kilku minutach chwały”.

Katastrofa smoleńska jest bezprecedensowa w skali nie tylko naszego kraju, ale i świata. Jej skutki dotknęły wszystkich Polaków, musi zatem budzić uzasadnione zainteresowanie zarówno mediów, jak i korporacji zawodowych. Każda zgłoszona uwaga czy wskazówka, przybliżająca do poznania prawdy o tym tragicznym zdarzeniu, jest nie do przecenienia.

Dlatego wszyscy, którzy mają zaszczyt bezpośredniego uczestniczenia w tym najważniejszym toczącym się obecnie w Polsce postępowaniu prokuratorskim, z pewnością oczekują od korporacyjnych kolegów ewentualnych wskazówek „co i jak zrobić”, aby pomóc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej, nie zaś – „czego w tej sprawie nie robić”…

[i]Autor jest adwokatem, jednym z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Powyższy tekst przesłał do „Gazety Wyborczej”, która jednak go nie opublikowała[/i]

Na łamach portalu internetowego Wyborcza.pl oraz wydania „Gazety Wyborczej” z 30 lipca 2010 roku opublikowano artykuł: [link=http://wyborcza.pl/1,75515,8193051,Do_czego_toga_nie_sluzy.html" "target=_blank]„Do czego toga nie służy”[/link]. Jako autorów publikacji wskazano dwóch adwokatów. Artykuł zawiera refleksje autorów dotyczące oceny pracy i postawy zawodowej kolegi adwokata Rafała Rogalskiego, jednego z pełnomocników działających w prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie postępowaniu w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości