Ubóstwo - brak tolerancji dla ubóstwa

Biednemu wypomina się telefon komórkowy lub telewizor, jego dziecku – nowe ubranie; ma się mu za złe, że nie wygląda jak stereotyp ubogiego. Czy jest to nietolerancja, czy coś jeszcze innego? – zastanawia się socjolog

Aktualizacja: 20.09.2010 09:11 Publikacja: 20.09.2010 07:00

Elżbieta Tarkowska

Elżbieta Tarkowska

Foto: Fotorzepa, Andrzej Wiktor AW Andrzej Wiktor

Red

„Nasilenie dyskusji o tolerancji ma zawsze swoje uzasadnienie w panujących warunkach społecznych” – pisała Maria Ossowska, twórczyni socjologii moralności („Normy moralne. Próba systematyzacji”). Tolerancję, wraz z zasadami miłości bliźniego, powszechnej życzliwości, opiekuńczości i humanizmu zaliczała to tzw. cnót miękkich, które ułatwiają i umożliwiają pokojowe współżycie ludzi. Podkreślała związek dyskusji o tolerancji ze sporami ideologicznymi, politycznymi, religijnymi. Wskazywała na wielość sposobów ujmowania tolerancji (i nietolerancji) i na mnogość interpretacji zarówno jej uwarunkowań, jak i skutków. W świetle rozważań Ossowskiej tolerancja to niezgoda lub brak akceptacji jakichś opinii czy zachowań, a jednocześnie powstrzymywanie się od wpływania na nie ze względu na uznanie prawa do odmiennych opinii czy zachowań. To powstrzymywanie się od oddziaływania nie jest ani zachowaniem konformistycznym – „dla świętego spokoju”, ani wyrazem permisywizmu i pobłażliwości czy indyferentyzmu i obojętności. Chodzi tu o nienarzucanie swojego punktu widzenia mimo niezgody na oceniane zjawisko, by uszanować prawo innych do odmienności. Czym w kontekście tych rozważań jest nietolerancja? Znajduje ona wyraz w narzucaniu swego punktu widzenia, potępianiu, stosowaniu jakichś ograniczeń, sankcji, przymusu, negatywnych ocen. Badacze wiele uwagi poświęcili uwarunkowaniom postaw tolerancyjnych i nietolerancyjnych: mechanizmom psychologicznym, społecznym, kulturowym, budując znaczny zrąb wiedzy.

Można by zapytać: czy warto odnosić kategorie tolerancji/ nietolerancji do problematyki zróżnicowania ekonomicznego, do biedy i bogactwa, do biednych i bogatych? Wydaje się, że warto. Jak pisała Maria Ossowska, „tolerancja ma okazję do ujawnienia się właśnie w stosunku do inności”. Bieda i bogactwo to różne formy inności, a przy tym jest to inność podlegająca ocenom moralnym.

[srodtytul]Między sacrum a wstydem[/srodtytul]

Ubóstwo, podobnie jak bogactwo, zawsze było i nadal jest poddawane wartościowaniu, oceniane. W społeczeństwach tradycyjnych zaliczane do sfery sacrum było akceptowane i pozytywnie oceniane. Współcześnie jest postrzegane i oceniane negatywnie jako stan niepożądany, przeciwieństwo sukcesu, świadectwo niepowodzenia bądź niezaradności. To przewartościowanie ubóstwa dokonywało się w dziejach stopniowo. Średniowieczna akceptacja biednego zaczęła się zmieniać już w czasie XV – XVI w., gdy zaczęto wyodrębniać z jednej strony biednych zasługujących na pomoc, czyli niezdolnych do pracy – chorych, starych, kalekich, bezradnych, z drugiej zaś niezasługujących na pomoc i współczucie ludzi zdolnych do pracy, lecz od niej się uchylających. Stosunek do pracy jako kryterium moralnej kwalifikacji biednego nabrał szczególnej wagi w okresie oświecenia.

Oświeceniowa krytyka biednych identyfikowała ich jako leniów i nierobów. Praca, etos pracy, stosunek do pracy jako kryterium oceny ubogich były szczególnie doniosłe w kręgu oddziaływania religii protestanckiej i kultury stawiającej wysoko indywidualizm. Na tym tle pojawiły się poglądy o odpowiedzialności samego biednego za ubóstwo, które go dotknęło. W konsekwencji ukształtowało się rozróżnienie biedy na zawinioną i niezawinioną przez samego biednego, żywe we współczesnych dyskusjach nad biedą, a także łączenie biedy ze zjawiskami patologii społecznej, z przestępczością i innymi zachowaniami nagannymi lub społecznie nieakceptowanymi. Ten wartościujący stosunek do ubóstwa i do ludzi biednych znalazł odzwierciedlenie w badaniach i dyskursie naukowym, także w innych sferach życia i w kulturze.

[srodtytul]Obwinianie biednego[/srodtytul]

W społeczeństwie współczesnym, w kulturze indywidualizmu, w jakiej żyjemy, w społeczeństwie nastawionym na sukces indywidualny brak tego sukcesu postrzegany bywa jako niepowodzenie zawinione przez samego biednego. „Jeśli mi się udało, to dlaczego jemu nie?”. Wraz ze zmniejszaniem się zasięgu ubóstwa w Polsce – a tendencję tę pokazują od kilku lat prowadzone przez GUS badania warunków życia gospodarstw domowych – opinia tego rodzaju ma coraz więcej zwolenników. Zmniejszaniu się stopy ubóstwa i bezrobocia w Polsce towarzyszą zmiany w postrzeganiu tych zjawisk.

Według sondażu CBOS z 1997 r. dominowała wówczas koncepcja biedy jako spowodowanej zewnętrznymi wobec jednostki czynnikami strukturalnymi, działającymi w makroskali, takimi jak masowe bezrobocie, transformacja gospodarki, polityka państwa, rządu, władz; rzadziej obarczano odpowiedzialnością za biedę samych biednych. Wraz ze zmniejszaniem się w Polsce sfery ubóstwa i bezrobocia obraz ten się zmienił, zmieniły się też sposoby postrzegania przyczyn ubóstwa.

[wyimek][b][link=http://debaty.tezeusz.pl/ "target=_blank"]Więcej tekstów w serwisie tezeusz.pl[/link][/b][/wyimek]

W 2007 r. wizerunek biednego i bezrobotnego był bliższy tendencji, określanej w literaturze jako „obwinianie biednego”. Wzrósł odsetek osób, które biedę postrzegają jako skutek cech charakteru i zachowań jednostek: niechęci do podejmowania pracy, lenistwa, alkoholizmu, niezaradności życiowej i braku wykształcenia.

Skłonność do takich ocen przejawiają osoby o lepszej sytuacji materialnej, w przeciwieństwie do osób zajmujących niższe pozycje w strukturze społecznej, które wskazywały raczej na zewnętrzne przyczyny ubóstwa, takie jak bezrobocie, brak opieki ze strony państwa czy niskie renty i emerytury.

Bliższe przyjrzenie się wynikom badań, od wielu lat prowadzonych w Polsce i na świecie, oraz wykorzystanie niesystematycznych (za to wieloletnich) obserwacji dyskursu publicznego, mediów oraz wypowiedzi i zachowań polityków w Polsce prowadzi do wysunięcia szeregu hipotez dotyczących miejsca ubóstwa w tym dyskursie oraz sposobu jego ujmowania:

1. pomijanie problemu ubóstwa; licznym w ostatnich latach w Polsce badaniom ubóstwa i wykluczenia społecznego towarzyszy niewiedza, brak zainteresowania tą problematyką mediów i kultury popularnej, bądź zainteresowanie okazjonalne, powiązane z wydarzeniami wyjątkowymi, odświętnymi lub sensacyjnymi; 2. pomijanie problemu ubóstwa przez polityków, niewiedza i brak zainteresowania bądź jego instrumentalne traktowanie, np. w kampaniach wyborczych; 3. upolitycznienie przejawiające się w negowaniu istnienia ubóstwa, pomniejszaniu jego rozmiarów i znaczenia bądź odwrotnie – w jego wyolbrzymianiu i podkreślaniu; 4. obecność w różnych partykularnych dyskursach stereotypowych, negatywnych konstrukcji ubóstwa, zawierających elementy stygmatyzujące biednych.

[srodtytul]W cudze życie[/srodtytul]

Społeczne wyobrażenia biedy oraz wizerunek biednego w społeczeństwie stały się przedmiotem właśnie rozpoczętych badań pt. „Dyskursy ubóstwa i wykluczenia społecznego”, w ramach których analizie zostanie poddany dyskurs akademicki, dyskurs polityki, wybrane przekazy medialne, praktyka polityki społecznej i organizacji pozarządowych o profilu charytatywnym, a także systemu edukacji oraz wytwory kultury popularnej. Przyjrzenie się niektórym z tych dziedzin ujawnia obecność negatywnego wizerunku biedy i biednych, nietolerancji, paternalizmu czy nawet przymusu. Oto kilka przykładów.

W marcu 2010 roku odbyła się w Warszawie konferencja zorganizowana przez Federację na rzecz Reintegracji Społecznej pod hasłem „Przemoc w rodzinie” w ramach cyklu „Jak pomagać, nie upokarzając?”, obejmującego kilkanaście takich debat. Referenci mówili o takich zjawiskach, jak pogarda, arbitralność, manipulacja, ukryte intencje w udzielaniu pomocy, charakteryzowali stosowaną wobec osób biednych i wykluczonych, słabych i niewykształconych przemoc w pomocy społecznej oraz przemoc urzędniczą.

Ten cykl konferencji był podsumowaniem wiedzy pokazującej nietolerancję właśnie, stosowaną wobec biednych w ramach udzielonej przez instytucje do tego powołane pomocy. Pamiętam ubiegłoroczną konferencję zorganizowaną przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem – 17 października. W jej trakcie kierowniczka pewnego ośrodka pomocy społecznej, a pracownica innego, zupełnie niezależnie opowiedziały, jakim to dla nich stresem jest przeprowadzanie wywiadu środowiskowego, gorszego – ich zdaniem – od przesłuchania policyjnego.

Jeśli tak sytuację tę odczuwają pracownicy socjalni, co możemy powiedzieć na temat odczuć samych osób „przesłuchiwanych”? „Kazała lodówkę otworzyć, pytała się, kiedy telewizor kupiony, a co to ją obchodzi?” (mowa o pracownicy socjalnej, Dariusz Zalewski, „Rola instytucji pomocy społecznej w przeciwdziałaniu procesowi marginalizacji społecznej”). Niektórzy pracownicy socjalni świadomi są tego, że „wskoczyli na głowy” podopiecznym (jak określił to jeden z badanych przez Agnieszkę Golczyńską-Grondas), ale ta świadomość nie prowadzi do zmniejszenia lub zaniechania ingerencji w cudze życie, narzucania własnej perspektywy, przemocy stanowiącej przyjęty i akceptowany element pracy socjalnej. Sam kontakt z instytucją pomocy to ogromny stres: „Jak pójdę tam, to tyle przeżywam, że coś strasznego” (Elżbieta Tarkowska, red. „Zrozumieć biednego. O dawnej i obecnej biedzie w Polsce”). Przemoc? Nietolerancja? A jak określić drastyczne i nieludzkie przypadki odbierania dzieci biednym rodzinom? Obok ingerencji w życie prywatne i stosowania przemocy jest też nietolerancja słowna. Na podstawie badań prowadzonych w łódzkich enklawach biedy Agnieszka Golczyńska-Grondas zrekonstruowała wizerunek „klienta”, czyli osoby objętej świadczeniem pomocy w oczach przedstawicieli różnych służb socjalnych: pracowników socjalnych, kuratorów, policjantów, lekarzy, księży i innych. Dominują w nim cechy negatywne i oceny krytyczne.

Pracownicy różnych instytucji pomocy wyróżniają „dobrą” i „złą” biedę, z jednej strony „patologiczną”, z drugiej „moralną”, „roszczeniową” w przeciwieństwie do „dumnej”; stosują kryterium „brudu” i „czystości”. Wskazują na takie cechy negatywne podopiecznych jak: lenistwo, bierność, cwaniactwo, roszczeniowość i na różnego rodzaju „braki”: brak kultury, umiejętności racjonalnego planowania wydatków, odpowiedzialnych postaw rodzicielskich, odpowiednich nawyków, obyczajów, higieny. Wśród określeń środowiska objętego pomocą pojawiają się takie zwroty, jak „szambo”, „lumpy”, „lumpenproletariat”, „demoralizacja”.

Niewiele można znaleźć tu tolerancji, dominuje nietolerancja, odrzucenie, poczucie obcości i wyższości. Oceny pozytywne, należące do rzadkości, podkreślają zaradność i pewną samodzielność ludzi biednych, ich chęć do współpracy, otwartość, a także to, że wstydzą się biedy, co odbierane jest jako korzystny symptom chęci wydostania się z tej sytuacji (Agnieszka Golczyńska-Grondas, „Postawy pracowników instytucji społecznych wobec klientów z enklaw”).

[srodtytul]Pogarda otoczenia[/srodtytul]

Podkreślanie subiektywnego, czy raczej relacyjno-symbolicznego (w terminologii Ruth Lister) wymiaru biedy, czyli relacji między biednymi a resztą społeczeństwa, sposobów postrzegania i traktowania biednych przez niebiednych, ma znacznie szerszy zasięg niż współczesna Polska. Ojciec Józef Wrzesiński, wielce zasłużony dla nowego spojrzenia na ubóstwo, pisał w tekście „Najubożsi odkrywają przed nami niepodzielność praw człowieka”: „Ileż to razy widziałem ludzi, którzy już nie mieli odwagi stawić się w państwowym urzędzie zatrudnienia, gdzie sam ich wygląd zewnętrzny dyskwalifikował ich jako poszukujących pracy! [...] czy potrafimy docenić odwagę, jakiej trzeba, żeby poddać się kontrolom i nieustannemu wypytywaniu o wasze życie intymne i życie waszych bliskich, a to wszystko jest skutkiem uzależnienia od niektórych służb społecznych? Kto spośród najuboższych nie wyczuł, że mu się nie wierzy? Który mężczyzna w stanie skrajnego ubóstwa nie był posądzony o udawanie, która kobieta nie spotkała się z zarzutem, że zmyśla, kiedy podejmowali kroki administracyjne w celu uzyskania pomocy? Którzy rodzice nie byli podejrzewani o złą wolę, kiedy nie posyłali dzieci do szkoły? [...] Które z dzieci nie umierało ze wstydu, kiedy nauczycielka z własnej inicjatywy, na oczach ich kolegów, przebierała je w czystą odzież?” (ojciec Józef Wrzesiński, „Ujrzymy słońce”).

Brytyjska badaczka Ruth Lister przytacza w swej pracy wypowiedzi biednych, mówiących o wstydzie i poniżeniu, o odczuwanej pogardzie ze strony tych, którzy nie znają biedy, jako o jednym z najtrudniejszych doświadczeń życia w ubóstwie: „Najgorszym ciosem ze wszystkich jest pogarda współobywateli. Ja i wiele rodzin żyjemy w tej pogardzie”; „Najgorszą rzeczą, jeśli chodzi o życie w biedzie, jest to, jak pozwala ona innym cię traktować – tak jak byś się nie liczył” (Ruth Lister, „Bieda”).

[srodtytul]Język jadu i zawiści[/srodtytul]

Nie jest moją intencją pokazywanie, że to akurat pracownicy socjalni mają tak głęboko krytyczne, nietolerancyjne nastawienie wobec biednych i wykluczonych. Czystego sumienia nie mają dziennikarze, politycy, nauczyciele, lekarze negujący lub bagatelizujący zjawisko ubóstwa lub też utożsamiający je ze zjawiskami patologicznymi, jak pewien dyrektor gimnazjum. Zapytany o biedę w szkole odpowiedział, że w jego szkole nie zdarza się, by jeden uczeń drugiemu ukradł śniadanie lub kurtkę z szatni.

Podobnie świat akademicki. Choć w badaniach ubóstwa nie mówimy na ogół o tolerancji czy nietolerancji, choć stosujemy inny język i inne kategorie, w pracach naukowych obecne są silnie wartościujące, negatywnie zabarwione wizerunki biednego łączące na przykład biedę ze zjawiskami patologicznymi.

Oto cytat z pewnej książki wydanej w 2009 roku: „Badacze podkreślają znaczącą rolę bezrobocia, biedy i ubóstwa w generowaniu takich zjawisk, jak rozboje, kradzieże, napady z bronią w ręku, zabójstwa, alkoholizm, prostytucja wśród młodych kobiet, a także mężczyzn. Często jesteśmy świadkami takich wydarzeń albo osobiście nas to dotyka”.

Nie jest to prawda; badania tego rodzaju związków nie pokazują i nie potwierdzają. Mamy tu do czynienia z wyjątkowo niesprawiedliwym, stereotypowym, stygmatyzującym ujęciem ubóstwa. Czy można to nazwać przejawem nietolerancji? Jest to przede wszystkim nieprawdziwa, nieodpowiedzialna, szkodliwa wypowiedź. Autorzy niektórych tekstów odczuwają najwidoczniej przynależność do kategorii osób „wiedzących lepiej”, co jest potrzebne ludziom biednym i traktują ich jak dzieci, którym trzeba przypominać, że powinny się umyć, wyczyścić zęby i „nie śmierdzieć alkoholem”, gdy poszukują pracy.

Pamiętamy relację prasową o pewnym chorym i starym bezdomnym człowieku, którego współpasażerowie chcieli się pozbyć z autobusu ze względu na nieprzyjemny zapach. Internet pełen jest jadu i zawiści wobec ludzi biednych i zmarginalizowanych, którym pomoc społeczna zapewnia przyzwoite lokum. Rozmowy towarzyskie, gdy przypadkiem zbłądzą na tematy bezrobocia czy biedy, pełne są opowieści o rzekomych bezrobotnych, pracujących na czarno, o leniach, pijakach i nierobach, korzystających z publicznych – naszych! – pieniędzy.

Biednemu wypomina się telefon komórkowy lub telewizor, jego dziecku – nowe ubranie; ma się mu za złe, że nie wygląda jak stereotyp biednego. Próby opisu sytuacji ludzi biednych, eksponujące ogromne trudności i często heroiczne wręcz wysiłki w celu przetrwania rodziny, bywają kwitowane etykietką „socjologii lamentującej” lub po prostu „idealizmu”. Czy jest to nietolerancja, czy coś jeszcze innego?

Autorka jest profesorem, pracuje w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk oraz w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. Jest redaktorem naczelnym kwartalnika „Kultura i Społeczeństwo” oraz członkiem zarządu Instytutu Spraw Publicznych.

[ramka][srodtytul]Wyzwania dla polskiej tolerancji[/srodtytul]

„Polska tolerancja” to projekt, który powstał z inicjatywy Fundacji Tezeusz przy współpracy z Laboratorium Więzi. Od 6 września do 29 listopada, co tydzień w serwisie Tezeusz.pl, na stronie internetowej [link=http://rp.pl/polskatolerancja]rp.pl/polskatolerancja[/link], na Facebooku oraz na platformie internetowej salon24.pl będą się odbywać debaty poświęcone ważnym kwestiom społecznym stanowiącym wyzwanie dla polskiej tolerancji. Wprowadzeniem do dyskusji będą teksty m.in.: Jadwigi Staniszkis, Jana Rokita, Tomasza P. Terlikowskiego, Jana Hartmana, Magdaleny Środy, Kingi Dunin czy Henryki Bochniarz. Debaty będą co tydzień podsumowywane przez moderatora w formie audiowizualnej, a po zakończeniu projektu zostanie wydany e-book obejmujący dyskutowane teksty i najciekawsze komentarze.

[link=http://polskatolerancja.tezeusz.pl "target=_blank"]http://polskatolerancja.tezeusz.pl[/link]

[i]—maty[/i][/ramka]

„Nasilenie dyskusji o tolerancji ma zawsze swoje uzasadnienie w panujących warunkach społecznych” – pisała Maria Ossowska, twórczyni socjologii moralności („Normy moralne. Próba systematyzacji”). Tolerancję, wraz z zasadami miłości bliźniego, powszechnej życzliwości, opiekuńczości i humanizmu zaliczała to tzw. cnót miękkich, które ułatwiają i umożliwiają pokojowe współżycie ludzi. Podkreślała związek dyskusji o tolerancji ze sporami ideologicznymi, politycznymi, religijnymi. Wskazywała na wielość sposobów ujmowania tolerancji (i nietolerancji) i na mnogość interpretacji zarówno jej uwarunkowań, jak i skutków. W świetle rozważań Ossowskiej tolerancja to niezgoda lub brak akceptacji jakichś opinii czy zachowań, a jednocześnie powstrzymywanie się od wpływania na nie ze względu na uznanie prawa do odmiennych opinii czy zachowań. To powstrzymywanie się od oddziaływania nie jest ani zachowaniem konformistycznym – „dla świętego spokoju”, ani wyrazem permisywizmu i pobłażliwości czy indyferentyzmu i obojętności. Chodzi tu o nienarzucanie swojego punktu widzenia mimo niezgody na oceniane zjawisko, by uszanować prawo innych do odmienności. Czym w kontekście tych rozważań jest nietolerancja? Znajduje ona wyraz w narzucaniu swego punktu widzenia, potępianiu, stosowaniu jakichś ograniczeń, sankcji, przymusu, negatywnych ocen. Badacze wiele uwagi poświęcili uwarunkowaniom postaw tolerancyjnych i nietolerancyjnych: mechanizmom psychologicznym, społecznym, kulturowym, budując znaczny zrąb wiedzy.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości