Taką enigmatyczną informację mogliśmy przeczytać w mediach. O co chodzi? Czy to wojna między państwowym a prywatnym udziałowcem? Czy minister skarbu Aleksander Grad chce odzyskać pełną kontrolę nad wydawcą „Rzeczpospolitej” i wymienić jej kierownictwo, bo nie odpowiada mu profil tego dziennika?

Skarb państwa kontroluje 49 proc. udziałów w Presspublice, wydawcy „Rzeczpospolitej”. Pozostałe 51 proc. ma brytyjski Mecom. (...) Mecom uważa, że „Rzeczpospolita” ma zachować konserwatywny wizerunek i konkurować głównie z „Gazetą Wyborczą”, państwowy udziałowiec jest zdania, że zagrożeniem jest „Dziennik Gazeta Prawna”.

Vadim Makarenko napisał w „Gazecie”, że wniosek o rozwiązanie Presspubliki może być próbą odzyskania dziennika przez resort. Jeden z byłych szefów PW Rzeczpospolita twierdzi, że w umowie wspólników figuruje zapis, że w przypadku likwidacji spółki prawa do tytułu „Rzeczpospolita” wracają do skarbu państwa.

Spór może już wskazywać na to, że rządowi nie podoba się prawicowa linia „Rzeczpospolitej”. Stąd już prosta droga do podejrzeń, że rząd chce po prostu spacyfikować antyrządowe medium. A to już byłby skandal. Bo może nam się publicystyka „Rzeczpospolitej” nie podobać. I ostro konkurujemy z „Rzepą” na rynku. Ale oczywiste jest, że to czytelnicy mają decydować, czy to pismo ma zachować swój dotychczasowy charakter. A nie rząd. (...)