Reklama

Zaremba o Lisie, Środzie i Pospieszalskim

Lech Kaczyński powiedział kiedyś współpracownikom, że przed wojną byłby pewnie socjalistą. To wyjątkowa uwaga świadcząca o tym, że polityk ten dobrze czuł historię. Ideowe etykietki nie są niezmienne. Co innego znaczyły 50 lat temu, co innego dziś.

Publikacja: 22.12.2010 19:27

Przedwojenni socjaliści byli kimś innym niż bywalcy „Krytyki Politycznej". Byli patriotami wierzącymi w sens obrony swego państwa. Nie mając zaufania do Kościoła, nie podważali moralnych podstaw społeczeństwa. Bronili ludzi społecznie wykluczonych, a czasem takich, którzy nie mieścili się w ówczesnych schematach obyczajowych. Jako słabszych.

Nie wiem, czy byłbym w PPS, ale ciągnie mnie do ówczesnych kontestatorów. Jednak nie widzę ich twarzy, gdy obserwuję współczesnych bojowników o postęp. Tamci byli często skromni i przegrani. Dzisiejsi dominują i korzystają z tego coraz brutalniej.

Oto oglądam program Tomasza Lisa. Nie podzielam wielu poglądów Tomasza Terlikowskiego, eksponenta racji kościelnych tradycjonalistów. Ale kiedy widzę, jak się go zderza z trzema rzecznikami „słusznych" poglądów, a następnego dnia jeszcze wyszydza go gazeta próbująca zrobić z Kościoła coś przeciwnego jego własnej naturze, czuję smutek.

Jan Pospieszalski ma zostać ku uciesze mainstreamu pozbawiony programu. Bywa równie subiektywny (lub obiektywny) jak Lis, ale to w jego przypadku wyrok brzmi: „nierzetelny". Zamknięcie mu ust rozważa się w kategoriach partyjnych, a ja widzę w tym wykluczenie dużej grupy ludzi, którzy nie znajdą w publicznych mediach rzecznika swoich poglądów. Notabene część krucjat Pospieszalskiego z punktu widzenia tradycyjnej lewicy nie powinna budzić zastrzeżeń: dobra rodzina czy tradycyjna szkoła nie są sprzeczne z postępem. Ale nie ma nawet komu tego tłumaczyć.

Czasem ktoś z lewicy (pomijam Ryszarda Bugaja) jawi mi się jako współodczuwający ze mną. W „Gazecie Wyborczej" Magdalena Środa oburza się na nowego prezydenta, że pozbył się pełnomocnika ds. zwierząt. Tak jak ona broniłbym mniejszych braci do upadłego, nie śmieszą mnie krucjaty w obronie karpi, nawet szpitale dla rannych jeży.

Reklama
Reklama

Przez chwilę jesteśmy razem, gdy... Zastanawiam się nieśmiało, czy choć ułamek swej empatii poświęciłaby ona najbardziej bezbronnym istotom – nienarodzonym dzieciom. Szybko tracę sojuszniczkę. To nie mój świat.

Przedwojenni socjaliści byli kimś innym niż bywalcy „Krytyki Politycznej". Byli patriotami wierzącymi w sens obrony swego państwa. Nie mając zaufania do Kościoła, nie podważali moralnych podstaw społeczeństwa. Bronili ludzi społecznie wykluczonych, a czasem takich, którzy nie mieścili się w ówczesnych schematach obyczajowych. Jako słabszych.

Nie wiem, czy byłbym w PPS, ale ciągnie mnie do ówczesnych kontestatorów. Jednak nie widzę ich twarzy, gdy obserwuję współczesnych bojowników o postęp. Tamci byli często skromni i przegrani. Dzisiejsi dominują i korzystają z tego coraz brutalniej.

Reklama
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska jak Manifest PKWN
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Nowy plan Tuska: gospodarka, energetyka i specjalna misja Sikorskiego
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Reklama
Reklama