Słowa, że Grzegorz Schetyna "zamorduje psy, które gryzły krwawiącego niedźwiedzia", zaczynają krążyć w Platformie. Niektórzy przypisują je marszałkowi Sejmu, który w ten sposób miał nawiązać do spotkania zarządu partii 2 lutego, kiedy był ostro atakowany przez rywali.
W rzeczywistości wypowiedział je jeden z sojuszników Schetyny jako zapowiedź odwetu na tych, którzy krytykowali marszałka za jego słowa o spóźnionej reakcji premiera na raport MAK.
Dziś frakcja marszałka próbuje przejść do kontrofensywy.
Po tym jak media donosiły – opierając się na przeciekach z najwyższych kręgów Platformy – że frakcja Schetyny zostanie wycięta z list wyborczych, jego stronnicy przekonują, że zbyt wcześnie ogłoszono ich pogrzeb.
Obie strony przedstawiają dziennikarzom zupełnie różne interpretacje spotkania premiera z marszałkiem Sejmu w ostatni poniedziałek. Politycy z frakcji Grabarczyka (tzw. spółdzielni) i z Kancelarii Premiera przedstawiali je jako wyjątkowo niemiłą dla Schetyny rozmowę ostrzegawczą. Podobne były przecieki z wtorkowego spotkania premiera z dziennikarzami, skąd – wbrew dotychczasowym regułom o rozmowie "off the record" – wyszło, że premier uważa Schetynę za swój główny problem.