Cezary Gmyz, autor artykułu w „Rzeczpospolitej”, pisze:
21 lipca 2011 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia umorzył postępowanie, w którym oskarżony był jeden z najbardziej znanych polskich biznesmenów Ryszard Krauze. Sąd nie miał wyjścia – tydzień wcześniej weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego, na skutek której z kodeksu spółek handlowych zniknął art. 585. A właśnie ten przepis – mówiący o działaniu na szkodę spółki – posłużył prokuratorom do oskarżenia trójmiejskiego biznesmena.
W październiku 2010 r. prokuratura apelacyjna postawiła Krauzemu zarzut działania na szkodę jego spółki Prokom Investments. Chodziło o pożyczkę w wysokości 3 mln zł, jakiej udzieliła firmie K&K. Według prokuratury pieniądze zostały pożyczone na warunkach korzystnych dla K&K i bez zabezpieczenia, choć firma ta była winna spółkom Krauzego już 28 mln zł.
Biznesmen tłumaczył, że na transakcji nie stracił, lecz zarobił, bo sprzedał wierzytelność z zyskiem. Prokuratorzy ustalili jednak, że została ona sprzedana, kiedy było już jasne, że transakcją interesują się śledczy i funkcjonariusze ABW, którzy przesłuchiwali pracowników firmy Krauzego. Na dodatek odkryli oni, że wierzytelność kupiła firma pośrednio powiązana kapitałowo z firmami biznesmena.
Akt oskarżenia trafi do sądu 30 grudnia 2010 r. Wtedy wydarzenia nabrały gwałtownego przyspieszenia.