Polityka jest grą zespołową i jeżeli ktoś gra dla drużyny, to potrafi powściągnąć swoje ambicje i postępuje tak jak na boisku. A na nim trzeba czasem grać w obronie albo podawać tym, którzy strzelają gole, a nie tylko dryblować i samemu strzelać bramki. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to oznacza, że nie rozumie polityki. Stąd taka decyzja. Ja osobiście miałem zresztą wrażenie, że ci politycy, o których mowa, od dłuższego już czasu grali w zupełnie inną grę niż my. I o ile my graliśmy w piłkę nożną, to oni w futbol amerykański, a może raczej brukselski.
Czarnecki mówi, że niemożność osiągnięcia kompromisu była spowodowana chęcią stworzenia przez Ziobrę i Kurskiego nowej partii:
Jeszcze krytycznego dnia, w czasie posiedzenia komitetu politycznego PiS-u, prezes Kaczyński apelował na początku, a potem przed samym głosowaniem, o przyjęcie przez tę trójkę kompromisu, który miał polegać na tym, że przestają chodzić po mediach i przedstawiać sytuację w PiS-ie jako sytuację permanentnego kryzysu. Gdyby im zależało na pozostaniu w Prawie i Sprawiedliwości, a nie na tworzeniu nowej formacji, na ten kompromis z całą pewnością by przystali.
Według europosła Ziobro i Kurski wykorzystali zainteresowanie mediów.
Po prostu odrzucili kompromis. Bo tak naprawdę od dłuższego czasu gdzieś w tyle głowy mieli budowanie własnego ugrupowania. I ta cała awantura pod hasłami modernizacji Prawa i Sprawiedliwości służyła tylko festiwalowi medialnemu, który miał wzmacniać ich pozycję w mediach i stać się trampoliną do tworzenia własnej partii.