Wystąpienie Kani ma znaczenie z tego względu, że jest jak dotąd jedynym przykładem wyłamania się z pewnej zmowy milczenia ścisłego kierownictwa PRL, która dotyczyła stanu wojennego. Do tej pory wszyscy wspierali wizję historii promowaną przez generała Jaruzelskiego i Kania jest pierwszym, który z tego układu wystąpił. Do tej pory wybierał on raczej drogę milczenia i gdzieś między wierszami dawał do zrozumienia, że - mówiąc delikatnie - on tę sprawę widzi nieco inaczej. Teraz jednak zdecydował się postawić kropkę nad i, jednoznacznie odcinając się od Jaruzelskiego.
Z opublikowanego w "Super Expressie" tajnego protokołu spotkania KC KPZR wynika jednoznacznie, że Rosjanie nie chcieli wysyłać wojsk. A dokumentów, które o tym świadczą, jest więcej.
I jasno z nich wynika, że jesienią 1981 roku ZSRR po prostu - mówiąc kolokwialnie - odpuścił. Tę tezę potwierdza najdobitniej protokół, o którym pan wspomniał, ale są jeszcze inne świadczące o tym dokumenty, np. z 4 grudnia 1981 r., ze spotkania ministrów spraw obrony państw Układu Warszawskiego. Tam zastępca Jaruzelskiego, minister Śliwiński, żądał od pozostałych uczestników narady jednoznacznej uchwały mówiącej o groźbie interwencji wojskowej, co miało posłużyć polskim towarzyszom za propagandową podkładkę do wprowadzenia stanu wojennego. Jednak już wówczas, przy sprzeciwie Węgier i Rumunii, w ogóle nie doszło do przyjęcia tego komunikatu. Był to kolejny sygnał dla Warszawy, że żadne wojska Układu Warszawskiego do Polski nie wkroczą.
Jakiego można się spodziewać wyroku?
Ze smutkiem muszę odpowiedzieć, że jakikolwiek wyrok by zapadł, to nie ma to najmniejszego znaczenia, bo to się po prostu nie skończy! Wynika to z tego, że jest to przecież dopiero pierwszy proces i potem istnieje wciąż cały szlak odwołań do wyższych instancji, powodujący jednocześnie, że wyrok nie będzie prawomocny. Realnie więc nikogo nie da się skazać, bo przy takim tempie prowadzenia procesu to będzie po prostu fizycznie niemożliwe. Ta sprawa jest po prostu jednym z koronnych przykładów nieudolności polskiego wymiaru sprawiedliwości i jest to niezwykle przygnębiające.