Polacy w zasadzie nie czytają gazet. Może dobrze, Gdyby czytali, to by zwariowali. (...) Zwykle obraz rzeczywistości zależy od horyzontu, który obserwujemy. (...) Nasz problem to dramatyczna rozbieżność obrazów stanu obecnego. (...) Nawet na pierwszych stronach tych samych dzienników jednego dnia możemy przeczytać, że jest dobrze lub nawet fantastycznie, a drugiego, że źle albo fatalnie. (...) Więc co my tu, proszę państwa, mamy? Strefa euro właśnie weszła w techniczną recesję, a nasza gospodarka rośnie. Nie tylko najszybciej w Europie, ale też szybciej niż oczekiwano.
Żakowski pisze o wzorowej gospodarce i budżecie:
Dane, którymi ekonomiści mierzą koniunkturę, wyglądają tak dobrze, że „Dziennik Gazeta Prawna” pisze o „Bezobjawowym przebiegu kryzysu”. (...) Modele ekonomiczne pokazują różne zagrożenia, ukryte w trzewiach gospodarki, ale wedle tradycyjnych kryteriów gospodarcza machina tryska zdrowiem. Przy takich pomiarach także dziś Donald Tusk mógłby pójść na giełdę i rozwinąć tam mapę swojej zielonej wyspy.
Nie ma co marudzić. Do tej pory polska gospodarka i budżet radzą sobie z globalnym kryzysem wzorowo. A ludzie? No, z ludźmi jest inaczej. (...) Polacy kolejny raz własnymi ciałami zamortyzowali historyczne tąpnięcie, z wyrzeczeń tworząc poduszkę, na której gospodarka wciąż płynie. (...) I Bóg zapłać. Ale cena jest spora. Spis pokazał, jak ogromne i chyba już trwałe są nasze straty w ludziach. Polska się wyludniła nie tyle z powodu niskiego przyrostu naturalnego, co przez emigrację.
Publicysta pisze o dwóch pokoleniach, zaliczając siebie do tego, które kieruje Polską: