Marek Siwiec wita Martina Schulza jako przewodniczącego Parlamentu Europejskiego

Europoseł SLD jest pełen zachwytu nad karierą handlarza książkami w maleńkiej miejscowości Würselen koło Akwizgranu, który właśnie obejmuje schedę po Jerzym Buzku w PE. Nawet nie czekał na zapowiadany na dziś oficjalny wybór Schultza

Publikacja: 17.01.2012 11:58

Marek Siwiec wita Martina Schulza jako przewodniczącego Parlamentu Europejskiego

Foto: W Sieci Opinii

Martin Schulz potrzebował 10 lat, aby zostać szefem frakcji socjalistów. Gdy rozpoczynałem swoją kadencję w 2004 roku, głosowałem właśnie na niego. Minione 7,5 roku mojej działalności związane jest z jego osobą. (…) Patrzyłem na jego umiejętności negocjacji, cierpliwe ważenie racji, ale zdarzało mu się też porządnie zdenerwować. Poza tym jest przyjacielski, wymagający, sprawny w działaniu i dość szybki. Te cechy pozwoliły mu skonsolidować moją frakcję, która choć nie najliczniejsza, głosuje spójnie i dzięki temu jest wpływowa. Przez prawie 18 lat Schulz doskonale poznał mechanizmy PE i ludzi, którzy je oliwią - pisze europoseł.

Siwiec przyznaje, że Schultz zabiegał o poparcie EPP bardziej niż socjalistów („bo nasze już miał”). Jest zresztą tajemnicą Poliszynela, że w zamian za 2,5 roku kadencji Polaka EPP (czytaj Kanclerz Merkel i PO) zgodziła się 2,5 roku przewodniczenia Niemca, tyle że socjalisty. Ale tu europoseł SLD widzi różnicę, bo Schultz „trafił też do polityki krajowej w Niemczech, bo jest członkiem prezydium SPD.”

W odróżnieniu od swego poprzednika będzie realizował starą, dobrze znaną zasadę Archimedesa: "Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę Ziemię". Schulz wie, gdzie w PE są punkty podparcia. Wie, jak wykorzystać potencjał, ambicje, ale też kompleksy mojej instytucji. Będzie walczył jak lew o jedność Europy i dlatego musi skonfliktować się z państwami członkowskimi. Zapowiada walkę o silną pozycję PE i tu na pewno zyska zwolenników.

I zapowiada:

Będzie ciekawie.

PS. Martin Schulz zna Polskę. Wielokrotnie przypominał, ze jego żona pochodzi ze Szprotawy, a sam dumnie od czasu do czasu wygłasza kilka słów po polsku. Na przykład "dziękuję bardzo".

Łubu-dubu, łubu-dubu, niech żyje nam prezes naszego europejskiego klubu. To śpiewałem ja Marek Siwiec z Polen. No, ten z prawej na zdjęciu, z palcem. "Dziękuję bardzo".

Martin Schulz potrzebował 10 lat, aby zostać szefem frakcji socjalistów. Gdy rozpoczynałem swoją kadencję w 2004 roku, głosowałem właśnie na niego. Minione 7,5 roku mojej działalności związane jest z jego osobą. (…) Patrzyłem na jego umiejętności negocjacji, cierpliwe ważenie racji, ale zdarzało mu się też porządnie zdenerwować. Poza tym jest przyjacielski, wymagający, sprawny w działaniu i dość szybki. Te cechy pozwoliły mu skonsolidować moją frakcję, która choć nie najliczniejsza, głosuje spójnie i dzięki temu jest wpływowa. Przez prawie 18 lat Schulz doskonale poznał mechanizmy PE i ludzi, którzy je oliwią - pisze europoseł.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości