Tym razem premier sięgnął po mnie, bym rozwiązał kilka problemów, z którymi wymiar sprawiedliwości nie może sobie poradzić od 20 lat. Może właśnie dlatego, że stali na jego czele prawnicy. Często wybitni, jak minister Kwiatkowski. Jestem pełen uznania dla jego osiągnięć. Bardzo wysokie zdanie ma o nim także Donald Tusk. Kierując mnie do resortu, podkreślił jednak, że muszę być taranem. Żaden prawnik nie podejmie się pewnych rzeczy, gdyż musiałby wyzwolić się z nawyków myślowych charakterystycznych dla tej grupy i naruszyć jej interesy.
Minister podkreśla, że protesty dotyczące jego nominacji były potęgowane przez środowiska prawnicze:
Jeśli dam sobie radę, to właśnie dlatego, że nie jestem prawnikiem. Jestem wolny od zależności mentalnych i środowiskowych. Po kadencji nie wrócę do sądu czy korporacji prawniczej. Dzięki temu mogę podjąć decyzje, które środowisku prawników mogą się nie podobać, ale będą korzystne dla obywateli.
Nie trzeba też być prawnikiem, by mieć poczucie sprawiedliwości. Miliony Polaków mają ten zmysł bardziej wyostrzony niż prawnicy. Pewne absurdy z punktu widzenia zdrowego rozsądku zauważają wyraźniej niż ci, którzy się z tym oswoili. (...) Medialny lament był w jakiejś mierze suflowany przez część środowiska prawniczego. Ale i w nim znalazłem wspaniałych współpracowników.
Gowin mówi o swoich planach: