"Tusk genialny. Powiedział, że kogoś na sali brakuje i postawił na mównicy maskotkę rudego lisa" - komentował na gorąco w zeszły wtorek Tomasz Machała galę tygodnika „Wprost", podczas której przyznano premierowi tytuł Człowieka Roku. Rudy lisek był ukłonem premiera Tuska w stronę zwolnionego kilka godzin wcześniej redaktora naczelnego tygodnika, Tomasza Lisa.
I choć następnego dnia serwisy informacyjne cytowały słowa medioznawcy prof. Wiesława Godzica, że publiczne okazywanie sympatii dziennikarzowi przez polityka tej rangi w demokratycznym kraju oznacza pocałunek śmierci, nikt nie brał ich na poważnie.
Z "Newsweeka" dowiadujemy się, jakim wymagającym i światłym szefem "Wprost" był Tomasz Lis. Mówi, anonimowo, dziennikarz redakcji:
Przyjeżdżałem do redakcji około 8.30, a jego samochód już stał na parkingu. Na codziennym porannym kolegium miał już ze sobą prasówkę krajową i zagraniczną.
"Newsweek" przytacza opinię europosła SLD Marka Siwca: