Słynący z elokwencji oraz zdolności zwięzłego i, nierzadko niesłychanie trafnego, ujmowania szerokich procesów były (?) polityk z Krakowa w eseju na łamach najnowszych «Rzeczy Wspólnych» pisze:
To zagrożenie dla republikańskiego kształtu władzy niektórzy nazwali „towarzystwem”, nieświadomie raczej nawiązując do ateńskich „heterii”. (...) Jarosław Kaczyński z właściwą sobie przesadą uogólnił ów niejawny mechanizm władzy przy pomocy sławnej figury układu.
I zauważa:
Przełomowy dla kształtu władzy stał się dopiero rok 2007. Platforma Obywatelska wygrała tamte wybory, a jej przywódca wziął po prostu pełnię władzy dla siebie i zachował ją do dzisiejszego dnia. Najpierw przy pomocy zręcznej, choć niezbyt czystej intrygi, pozbył się nie tylko konkurencji wewnątrzpartyjnej, ale także wyeliminował lub co najmniej obezwładnił wszelakie potencjalnie podmiotowe figury we własnym obozie. Nawet aferę korupcyjną, jaka wybuchła w PO (tzw. afera hazardowa) potraktował jako daną przez los szansę na odsunięcie i upokorzenie swego zastępcy oraz rozbicie stworzonego wcześniej wokół urzędu premiera polityczno-towarzyskiego dworu.
Rokita zwraca uwagę na ten ostatni przypadek: