Jan Rokita o systemie utrzymywania pełnej władzy Donalda Tuska

Były lider Platformy Obywatelskiej, który od pięciu lat z dystansu obserwuje meandry polskiej polityki przedstawił analizę systemu obecnej władzy

Publikacja: 20.07.2012 15:27

Jan Rokita o systemie utrzymywania pełnej władzy Donalda Tuska

Foto: W Sieci Opinii

Słynący z elokwencji oraz zdolności zwięzłego i, nierzadko niesłychanie trafnego, ujmowania szerokich procesów były (?) polityk z Krakowa w eseju na łamach najnowszych «Rzeczy Wspólnych» pisze:

To zagrożenie dla republikańskiego kształtu władzy niektórzy nazwali „towarzystwem”, nieświadomie raczej nawiązując do ateńskich „heterii”. (...) Jarosław Kaczyński z właściwą sobie przesadą uogólnił ów niejawny mechanizm władzy przy pomocy sławnej figury układu.

I zauważa:

Przełomowy dla kształtu władzy stał się dopiero rok 2007. Platforma Obywatelska wygrała tamte wybory, a jej przywódca wziął po prostu pełnię władzy dla siebie i zachował ją do dzisiejszego dnia. Najpierw przy pomocy zręcznej, choć niezbyt czystej intrygi, pozbył się nie tylko konkurencji wewnątrzpartyjnej, ale także wyeliminował lub co najmniej obezwładnił wszelakie potencjalnie podmiotowe figury we własnym obozie. Nawet aferę korupcyjną, jaka wybuchła w PO (tzw. afera hazardowa) potraktował jako daną przez los szansę na odsunięcie i upokorzenie swego zastępcy oraz rozbicie stworzonego wcześniej wokół urzędu premiera polityczno-towarzyskiego dworu.

Rokita zwraca uwagę na ten ostatni przypadek:

Zazwyczaj bowiem władza traktuje afery korupcyjne w swoich szeregach jako nieszczęście albo co najmniej kłopot, bardzo rzadko zaś – jako wyborną okazję dla przeprowadzenia rozległej intrygi personalnej.

Następnie szef PO ukończył proces przekształcania swojej formacji w partię nowego typu, w której wszelka próba podniesienia publicznej debaty o sprawach państwa albo własnego obozu kwalifikowana jest jako poważne wykroczenie, bliskie zdrady, zaś pierwszym prawem rządzącym organizacją jest uległość względem nawet najbardziej kapryśnej woli lidera i publiczne głoszenie jego chwały.

Zdaniem niedoszłego premiera z Krakowa:

To sprawiło, że publiczne enuncjacje polityków z konieczności utraciły związek ze światem realnym, przekształcając się w nieznośną dla normalnego umysłu i straszliwie monotonną ewokację stanów emocjonalnych.

Po czym wskazuje, że to doprowadziło do totalnego upadku znaczenia parlamentu, gdzie de facto zakazano dyskusji a głosowanie „stało się w zasadzie (z bardzo rzadkimi, motywowanymi religią wyjątkami) sprawdzianem subordynacji wobec lidera” a „parlamentaryzm w przyspieszonym tempie zaczął się stawać polityczną atrapą”. Domknięcie systemu nastąpiło, gdy

W końcu premier obsadził swoje kolejne dwa rządy i inne kluczowe stanowiska w państwie z wyraźną dbałością o to, aby ludzie je sprawujący albo nie mieli wystarczającego charakteru, albo pozycji politycznej, albo zostali spętani więzami instytucjonalnej zależności, tak by być zmuszonymi do uległości.

Na tym nie koniec „systemu Tuska”, który swoją polityczną auctoritas buduje, jak pisze Jan Rokita:

By posłużyć się celnym cytatem z Krzysztofa Rutkowskiego – „osiągając najbardziej eksponowaną pozycję widowiskową dla siebie i swojej trupy oraz utrzymując ją jak najdłużej dzięki sztuczkom mediantów-specjalistów”.

By nie być gołosłownym posługuje się przykładem:

Jeśli premier za jednym zamachem chce przekonać, że niezupełnie gotowa autostrada jest jednak całkiem gotowa, a Murzyni są – wbrew angielskiej telewizji – w Polsce bardzo kochani – to zawiadamia odpowiednie media, że właśnie ową niegotową/gotową autostradą będzie jechać na obiad do swojego kolegi Murzyna. Tak działa władza, jako mechanizm permanentnej kreacji widowiska.

I wyraźnie podkreśla:

Najważniejsze dla władzy są te odsłony widowiska, które pobudzają silne i tożsamościowe zbiorowe emocje. Znanym i nieźle już opisanym wynalazkiem szefa PO jest to, że można nieustannie pobudzać złe ludowe emocje, ukierunkowując je w stronę własnych politycznych przeciwników. Ten wynalazek nie tylko dał władzę PO, ale umożliwił również skonstruowanie sprawnej jak dotąd maszynerii dla jej utrzymywania.

Słynący z elokwencji oraz zdolności zwięzłego i, nierzadko niesłychanie trafnego, ujmowania szerokich procesów były (?) polityk z Krakowa w eseju na łamach najnowszych «Rzeczy Wspólnych» pisze:

To zagrożenie dla republikańskiego kształtu władzy niektórzy nazwali „towarzystwem”, nieświadomie raczej nawiązując do ateńskich „heterii”. (...) Jarosław Kaczyński z właściwą sobie przesadą uogólnił ów niejawny mechanizm władzy przy pomocy sławnej figury układu.

Pozostało 87% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości