Można było pomyśleć, że od tego momentu prace nad porozumieniem i projektem stosownej ustawy pójdą szybko. Już kilka godzin później okazało się jednak, że do podstawowego punktu sporu, jakim jest wysokość odpisu od podatku, może dojść kolejny. Nowe nieporozumienie może dotyczyć porozumienia. O co chodzi?

Abp Stanisław Budzik, przewodniczący Kościelnej Komisji Konkordatowej, mówił tuż po spotkaniu, że obie strony zgodziły się, że zastąpienie Funduszu Kościelnego możliwością odpisu od podatku na rzecz Kościoła może nastąpić tylko na drodze wyznaczonej przez konkordat. To wydawało się poważnym ustaleniem, tym bardziej że premier Donald Tusk nie wykluczył, że z powodu braku porozumienia z Kościołem w sprawie wysokości odpisu rząd rozważy oddanie decyzji w tej sprawie wprost Sejmowi. W odpowiedzi Kościół przypominał, że taki tryb, czyli bez poprzedzenia projektu ustawy dwustronną umową, byłby niezgodny z konstytucją oraz konkordatem, i zapowiedział, że w takim wypadku odda sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Na horyzoncie rysował się więc nowy poważny konflikt.

Skoro strony zgodziły się w piątek, że będą działać zgodnie z konkordatem, to wydawać się mogło, że będą pracować nad dwustronną umową, czego wymaga ten dokument. Abp Budzik mówił więc dziennikarzom, iż w rządowo-kościelnej umowie zostanie określone wszystko to, co najważniejsze: wysokość odpisu od podatku na rzecz Kościoła, długość okresu przejściowego, sposoby księgowania i rozliczania odpisu itd. Ale po informacji na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji wydaje się, że minister Michał Boni, odpowiedzialny ze strony rządu za rozmowy o Funduszu, inaczej to widzi. Podczas rozmów minister zaproponował przygotowanie nie porozumienia, ale noty obustronnej. Rozbieżność nie dotyczy tylko nazwy. Z zapisów proponowanej noty, która pojawiła się na stronie MAC, wynika, że nie zakończy negocjacji, ale podsumuje ich pewien etap. Ma być – jak zapowiada minister Boni – „prostą drogą do wypracowania porozumienia ramowego". Jest to więc powrót do starego pomysłu odrzuconego przez Kościół: określenie widełek odpisu (od 0,3 do 1 proc.) z oddaniem decyzji Sejmowi. Nie można odrzucić też myśli, że rząd chce w ten sposób „obejść" Kościół. Tym bardziej że rząd nie godzi się na najmniejsze odstępstwo od 0,3 proc. Traktując notę jak porozumienie, rząd może chcieć przygotować na jej podstawie projekt ustawy. Nie wiadomo, jak w takiej sytuacji zachowałby się Sejm, ale przed Trybunałem Konstytucyjnym Kościołowi trudniej byłoby wykazać, że na nic takiego się nie godził.

Jeżeli nie można dojść do porozumienia, to może lepiej zostawić Fundusz Kościelny?