Kierownictwo Klubu Parlamentarnego PO od kilku dni zapewnia, że projekt ustawy o związkach partnerskich ma trafić z powrotem do Sejmu w ciągu kilku tygodni.
Powrotu do prac nad własną ustawą chce jej autor poseł Artur Dunin. – Bardzo mi zależy na tym, by był to projekt klubowy, a nie tylko mój – mówi „Rz”. Zapewnia, że podczas dyskusji w klubie jest gotów odpowiedzieć na wszystkie pytania i wprowadzić poprawki w projekcie.
Oczywiste jest, że autor projektu chce, by ten przeszedł. Jednak forsowanie pomysłu przez kierownictwo klubu doprowadzi do pogłębienia konfliktu w PO.
Skoro bowiem w zeszły piątek niemal jedna czwarta posłów partii uznała, że ustawa o związkach partnerskich jest niedopuszczalna, trudno, by zmieniła zdanie w ciągu kilku tygodni. Ani ci, którzy zrobili to z powodów sumienia, ani ci, którzy mieli zastrzeżenia natury konstytucyjnej, nagle nie staną się zwolennikami związków partnerskich. Wielu znanych konstytucjonalistów wysuwa wciąż poważne zastrzeżenia pod adresem ustawy. Nic też nie wskazuje na to, by zmianie miało ulec nauczanie Kościoła w sprawach rodzinnych.
Oczywiście, można sobie wyobrazić, że premier nakłoni posłów, by nie odrzucali ustawy w pierwszym czytaniu, lecz to nie rozwiązuje sprawy. – W takim wypadku ustawa staje się bombą z opóźnionym zapłonem. A w przyszłości głosowanie nad nią może wypaść dla Platformy w jeszcze trudniejszym niż dziś momencie – mówi „Rz” były polityk PO Paweł Piskorski, dziś lider Stronnictwa Demokratycznego.