Niestrudzona w tropieniu grzechów prawicowców religijna komentatorka "Wyborczej" Katarzyna Wiśniewska wytyka prawicowym publicystom podwójne standardy jeśli chodzi o lustrowanie przeszłości.
Nowy papież - nowy problem. Przynajmniej dla prawicy, która musi błyskawicznie rozmontować swoją teologię lustracji i sklecić ją na nowo na potrzeby Franciszka - kard. Bergoglia, którego niektórzy oskarżają o "milczącą współpracę" z argentyńską juntą.
- pochyla się z troską publicystka. I choć miejscami bardzo słusznie wypunktowuje najbardziej gorliwych lustratorów, np. kiedy pisze:
Jakoś Semka (...) nie uważał, że atakuje abp. Życińskiego, gdy powtarzał, że jest TW, podczas gdy dokumentów o współpracy lubelskiego metropolity z bezpieką nie było żadnych.(...)
Niedawno, gdy w Polsce hulała dzika lustracja, Terlikowski zadowalał się "informacjami, które posiadamy", wszak były - jak to nazywał - "wstrząsające". Wyliczając nazwiska czołowych polskich hierarchów, m.in. abp. Muszyńskiego i abp. Życińskiego, kwitował, że "to jest statystycznie niemożliwe, by niewinni byli wszyscy".