Nakład spadał, czytelnicy odchodzili do innych tytułów mimo, że poziom publikacji pozostał wysoki i dziennik nadal należał do najlepiej redagowanych w Polsce. Bywało w wydaniach popołudniowych, że reklamy zajmowały, oprócz winiety tytułowej, całą powierzchnię pierwszej strony, która upodabniała się do biuletynu reklamowego. Najwierniejszymi ogłoszeniodawcami gazety były firmy Dom Braci Jabłkowskich i Dom Bogusława Hersego, kina i kabarety z bieżącym repertuarem oraz banki.

Pogłębiał się dysonans polityczny między Paderewskim, któremu bliższe były ugrupowania liberalne i centrowe a grupą prof. Dubanowicza (40 proc. udziałów) o poglądach zdecydowanie prawicowych i konserwatywnych. Dla ratowania „Rzeczpospolitej" Paderewski powołał trzech plenipotentów: Zygmunta Iwanowskiego, Józefa Ostrowskiego i Sylwina Strakacza. Wprowadzony przez nich program oszczędnościowy zmniejszył wprawdzie straty, ale likwidacja mutacji znacznie obniżyła nakłady i uzyskiwane z nich dochody.

Wybór z książki Macieja Kledzika Rzecz o „Rzeczpospolitej" i przygotowywanego drugiego jej wydania