Czołowej (i wybitna) specjalistce "Gazety Wyborczej" od spraw Kościoła tym razem nie spodobała się nowo wydana broszura Episkopatu Polski "O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek". Według publicystki jej wydźwięk poniża ludzi i nie służy ona promocji miłości bliźniego. Z tekstu wynika, że świadczy o tym fragment, w którym biskupi nazywają metodę sztucznego zapłodnienia "'produkcją' człowieka stanowiąca w istocie formę zawładnięcia życiem ludzkim".
In vitro to "'produkcja' człowieka stanowiąca w istocie formę zawładnięcia życiem ludzkim" - czytamy w broszurze "o wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek". Zaprezentowano ją we wtorek w Episkopacie.
Zagrożenie stygmatyzacją dzieci poczętych in vitro jest coraz większe, i to głównie Kościół się do niego przyczynia.
Wyobrażam sobie sytuację, że dzieci, do których przypadkiem dotrą słowa któregoś z biskupów potępiających in vitro (listy Episkopatu pełne duszpasterskiej troski kontra in vitro nieraz czytywano w kościołach), zaczną natrząsać się z rówieśników w przedszkolu czy szkole i szukać na ich twarzach bruzd albo pytać, czy żyją, bo wcześniej zabito ich siostrzyczki i braciszków.
To raczej kiepska promocja chrześcijańskiej miłości bliźniego.