Mówi się, że Polacy nie umieją i nie lubią śpiewać. Z pewnością nie dorównujemy wokalnymi talentami Włochom czy Hiszpanom, ale nie mamy się też czego wstydzić. Ogromne szkody poczynili jednak w tej sferze komuniści, którzy zniechęcili Polaków do grupowego wykonywania pieśni i piosenek. Te chętnie śpiewane okazały się zakazane, a te odgórnie narzucane budziły obrzydzenie. Ulubione utwory przodków śpiewano więc konspiracyjnie. Po odzyskaniu niepodległości trzeba było zacząć odbudowywać zamiłowanie do śpiewu tak wśród żołnierzy, jak i cywilów. Pierwsi ćwiczyli patriotyczny repertuar w koszarach, drudzy na takich imprezach jak organizowane w Krakowie przez Loch Camelot i Bibliotekę Polskiej Piosenki „Lekcje śpiewania”. Towarzyszą one też Marszom Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej Strzelców Józefa Piłsudskiego. W szeregach „Kadrówki”, podobnie jak w Legionach, nie brakowało utalentowanych autorów piszących piosenki, które w dwudziestoleciu stały się przebojami. Teraz odżywają w społecznej świadomości, odzyskując należne im miejsce.
—Jerzy Bukowski