Lektura "Gazety Wyborczej", oprócz efektów ubocznych w postaci podwyższonego poziomu ciśnienia i cynizmu, może jednak oferować też czasem swoje małe przyjemności. Jedną z ostatnich takich przypadków był komentarz Jarosława Kurskiego będący odpowiedzią na wypowiedź prof. Krystyny Pawłowicz z PiS, która stwierdziła w "Super Expressie", że "ciągłe eksponowanie polskiej flagi łącznie z jakąś unijną szmatą obraża nasze symbole". Jarosław Kurski nie tylko wbija szpilę pani posłance (która niebezpiecznie podąża w ślady Stefana Niesiołowskiego, ale też odświeża naszą wiedzę o bardzo ciekawych korzeniach unijnej flagi (i unijnych korzeni w ogóle).
Martwię się o prof. Krystynę Pawłowicz. Nazywając flagę Unii Europejskiej "szmatą", obraziła uczucia religijne milionów Polaków.
Wiadomo, że flaga UE powstała z inspiracji chrześcijańskiej. Błękit i złote pięcioramienne gwiazdy pochodzą wprost z woalu Matki Boskiej. Dwanaście gwiazd to referencja między innymi do dwunastu apostołów. Autorem projektu przyjętego przez Radę Europy był Arsene Heitz z Alzacji. W jego zamyśle europejska flaga była sztandarem Maryi, do której Kościół odnosi słowa biblijnej Księgi Apokalipsy św. Jana: "Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu".
Na dodatek Komitet Ministrów Rady Europy zatwierdził flagę jednogłośnie 8 grudnia 1955 roku, w dniu Święta Niepokalanego Poczęcia NMP.
Jakby tego było mało, przed głosowaniem w Komitecie Ministrów Robert Schuman i Konrad Adenauer modlili się razem w katedrze w Strasburgu przed figurą Niepokalanej w koronie złożonej z dwunastu gwiazd. Pierwszym gmachem publicznym , na którym zawisła owa "szmata", był właśnie budynek strasburskiej katedry.