Reklama

O unijnej "szmacie" słów kilka

Nazwanie unijnej flagi szmatą to obraza uczuć religijnych - pisze Jarosław Kurski z "Gazety Wyborczej"

Publikacja: 12.12.2013 11:55

O unijnej "szmacie" słów kilka

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Lektura "Gazety Wyborczej", oprócz efektów ubocznych w postaci podwyższonego poziomu ciśnienia i cynizmu, może jednak oferować też czasem swoje małe przyjemności. Jedną z ostatnich takich przypadków był komentarz Jarosława Kurskiego będący odpowiedzią na wypowiedź prof. Krystyny Pawłowicz z PiS, która stwierdziła w "Super Expressie", że "ciągłe eksponowanie polskiej flagi łącznie z jakąś unijną szmatą obraża nasze symbole". Jarosław Kurski nie tylko wbija szpilę pani posłance (która niebezpiecznie podąża w ślady Stefana Niesiołowskiego, ale też odświeża naszą wiedzę o bardzo ciekawych korzeniach unijnej flagi (i unijnych korzeni w ogóle).

Martwię się o prof. Krystynę Pawłowicz. Nazywając flagę Unii Europejskiej "szmatą", obraziła uczucia religijne milionów Polaków.

Wiadomo, że flaga UE powstała z inspiracji chrześcijańskiej. Błękit i złote pięcioramienne gwiazdy pochodzą wprost z woalu Matki Boskiej. Dwanaście gwiazd to referencja między innymi do dwunastu apostołów. Autorem projektu przyjętego przez Radę Europy był Arsene Heitz z Alzacji. W jego zamyśle europejska flaga była sztandarem Maryi, do której Kościół odnosi słowa biblijnej Księgi Apokalipsy św. Jana: "Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu".

Na dodatek Komitet Ministrów Rady Europy zatwierdził flagę jednogłośnie 8 grudnia 1955 roku, w dniu Święta Niepokalanego Poczęcia NMP.

Jakby tego było mało, przed głosowaniem w Komitecie Ministrów Robert Schuman i Konrad Adenauer modlili się razem w katedrze w Strasburgu przed figurą Niepokalanej w koronie złożonej z dwunastu gwiazd. Pierwszym gmachem publicznym , na którym zawisła owa "szmata", był właśnie budynek strasburskiej katedry.

Reklama
Reklama

Dobrze o tym pamiętać, na przykład kiedy Parlament Europejski kolejny raz będzie chciał przyjąć rezolucję uznającą aborcję za jedno z praw człowieka, lub kiedy ten czy inny Palikot będzie chciał walczyć z krzyżem w Strasburgu (podobną sprawę - sprawę Lautsi - ETPC odrzucił).

Lektura "Gazety Wyborczej", oprócz efektów ubocznych w postaci podwyższonego poziomu ciśnienia i cynizmu, może jednak oferować też czasem swoje małe przyjemności. Jedną z ostatnich takich przypadków był komentarz Jarosława Kurskiego będący odpowiedzią na wypowiedź prof. Krystyny Pawłowicz z PiS, która stwierdziła w "Super Expressie", że "ciągłe eksponowanie polskiej flagi łącznie z jakąś unijną szmatą obraża nasze symbole". Jarosław Kurski nie tylko wbija szpilę pani posłance (która niebezpiecznie podąża w ślady Stefana Niesiołowskiego, ale też odświeża naszą wiedzę o bardzo ciekawych korzeniach unijnej flagi (i unijnych korzeni w ogóle).

Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Trump chce, by armia USA podjęła walkę z woke na ulicach miast?
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Demokraci znaleźli sposób na Donalda Trumpa
Publicystyka
Piotr Buras: Umowa z Mercosurem to strategiczny wybór Europy
Reklama
Reklama