Rz: Czy potrzebna jest komisja śledcza do zbadania ewentualnego finansowania Kongresu Liberalno-Demokratycznego przez niemiecką CDU?
Stanisław Żelichowski:
Komisja śledcza nie, bo niczego nie stwierdzi. Tym bardziej że Paweł Piskorski, który ujawnił informację o pożyczce CDU dla KLD, twierdzi, iż niczego konkretnego nie wie, ale uważa, że wie Jan Krzysztof Bielecki. Chodzi więc o to, by komisja przesłuchiwała ludzi, których on będzie wskazywał. To nie jest dobry pomysł. Ale może prokuratura powinna się zająć tą sprawą. Na marginesie trochę dziwi mnie fakt, że Paweł Piskorski posiadał taką ekscytującą wiedzę i nie podzielił się nią przez ponad 20 lat. Podejrzewam, że on po prostu szuka jakiegoś pomysłu na zaistnienie w tej kampanii, bo startuje z Europy Plus Twojego Ruchu, a nie bardzo mu wypada pójść w retorykę antyklerykalną. Rzemieślnicy ze Stronnictwa Demokratycznego, którego jest przewodniczącym, chyba by go wyklęli. Więc wymyślił finansowanie KLD.
Jest pan w polityce od początku lat 90. Czy to, co twierdzi Piskorski, było niemożliwe?
Pamiętam, że Kongres Liberalno-Demokratyczny miał sporo forsy na kampanię i wielu z nas zastanawiało się skąd. Bo to przecież była mała partyjka. Ale znam też Niemców i nie sądzę, by wiodąca partia niemiecka chciała zainwestować w ugrupowanie, które zeszło ze sceny po przegranych wyborach. Jeżeli już mieliby taki pomysł, to zainwestowaliby w bardziej poważny podmiot polityczny. Dlatego nie bardzo wierzę w rewelacje Piskorskiego, tak samo jak w jego wielokrotną wygraną w kasynie. Aż taki wierzący nie jestem.