Niniejszy tytuł to świadome nawiązanie do słynnego eseju Jana Józefa Lipskiego z 1981 roku. Tam chodziło o głęboki w owych czasach i nieusuwalny podział pomiędzy Polakami. Ale tamto pęknięcie i tamte czasy niosły pewną nieśmiałą jeszcze nadzieję, która zwyciężyła szybciej niż by się ktokolwiek spodziewał, bo już w 1989 roku.
Dzisiaj – jak mi się wydaje – nie widać sensownego wyjścia na dającym się objąć umysłem horyzoncie. Sytuacje bez wyjścia jednak nie istnieją: historia toczy się dalej, tylko czasem najgorszą z możliwych koleją. Dlatego wyjście może być gwałtowne, dramatyczne i zaskakujące. Staniemy przed nim za kilka, najdalej kilkanaście lat.
Dzisiejszą Polskę, przynajmniej tą jej część, która interesuje się polityką, zamieszkują dwa skłócone i nieznajdujące wspólnego języka plemiona. Według pierwszego demokracja sprawdziła się znakomicie, a kraj rozwija się wzorowo, czego dowodem są nie tylko powstające na naszych oczach autostrady, hale widowiskowe czy uruchamiany właśnie pociąg Pendolino, ale także awans dotychczasowego szefa rządu i partii reprezentującej owe plemię na najwyższe stanowisko w jednoczącej się Europie.
Owszem, zdarzają się nieuniknione awarie i niedociągnięcia, tu i ówdzie pojawia się bałagan albo korupcja, ale wszystko to stopniowo da się usunąć i uładzić, a zresztą gdzież w świecie rozwój przebiega bez zakłóceń? Utwierdzeniu obowiązujących w tym plemieniu poglądów służą liczne dowody i dane statystyczne z imponującym wzrostem dochodu narodowego, zmniejszaniem się strefy ubóstwa, przedłużaniem średniej długości ludzkiego życia, ogromem funduszy rozwojowych Unii Europejskiej nam właśnie przyznanych, pozytywnymi opiniami zachodnich mediów i tak dalej...
Ostatnie wybory samorządowe może i były dla tego plemienia lekkim ostrzeżeniem, ale nie za bardzo, bo nie przegrali z kretesem, a przeciwnik za bardzo nie wygrał. Przeto w decydującym dla obsady najwyższych stanowisk roku przyszłym będzie nie najgorzej, tym bardziej, że objęcie władzy przez wodza plemienia przeciwnego byłoby katastrofą dla pięknie się rozwijającej ojczyzny, a nie ma gorszego szkodnika i podpalacza niż owa postać.