Putintern to układanka partii proputinowskich na Zachodzie. Kremlowscy koalicjanci kombinują tak: to, czego nie są w stanie osiągnąć na polu walki, można uzyskać poprzez wpływanie na zachodnie elity i społeczeństwa. Trzeba tylko w każdym państwie Zachodu mieć „swoich” polityków. Dla Putina ten polityczny, a w istocie także ideologiczny front walki znaczy nie mniej niż wojsko na froncie pod Charkowem. W końcu taniej czasem zagrać politycznie w Paryżu czy Rzymie, niż płacić kolejne rachunki za amunicję. Tym bardziej że ekonomiści nie pozostawiają złudzeń, że gospodarka wojenna Rosji nie jest nastawiona na więcej niż dwa–trzy lata wytrzymałości.