Marius Dragomir. W obronie mediów publicznych

Jeśli nie uda nam się dostrzec i obronić ich wyjątkowego statusu i wartości dla społeczeństwa niezależnych mediów publicznych, nasza demokracja jeszcze bardziej podupadnie.

Publikacja: 29.06.2023 03:00

Siedziba TVP przy pl. Powstańców Warszawy

Siedziba TVP przy pl. Powstańców Warszawy

Foto: AdobeStock

W kwietniu serwis Twitter, należący do Elona Muska, wzbudził niemałe poruszenie, gdy określił kilka mediów publicznych, w tym National Public Radio (NPR) ze Stanów Zjednoczonych, BBC z Wielkiej Brytanii i kanadyjskie CBC, jako „powiązane z państwem” lub „finansowane przez rząd”. Placówki te, finansowane ze środków publicznych i niezależne redakcyjnie, ostro zareagowały, ograniczając lub, w przypadku NPR, kończąc aktywność na platformie. Twitter ostatecznie usunął te kontrowersyjne oznaczenia, ale jednocześnie pozbył się podobnych oznaczeń z takich serwisów jak rosyjski RT i chiński Xinhua, które nigdy nie ukrywały, że są rządowymi kanałami propagandowymi.

W przypadku Twittera największym zaskoczeniem nie był jednak brak konsekwentnej polityki w kwestii oznaczania, ale raczej zamieszanie wokół misji mediów publicznych. Zestawiając RT i Xinhua z NPR i BBC, Twitter pominął cechę odróżniającą media kontrolowane przez państwo od mediów publicznych: niezależność redakcyjną. Xinhua została stworzona w celu rozpowszechniania zatwierdzonych przez rząd wiadomości w imieniu Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Z kolei BBC jest strzeżone przez struktury, które powstrzymują polityków przed ingerowaniem w proces podejmowania decyzji redakcyjnych.

Wyjątkowo rzadka niezależność mediów

Różnice między mediami kontrolowanymi przez państwo i mediami publicznymi zatarły się w ostatnich latach z powodu ataków ze strony polityków, którzy agitują przeciwko przekazywaniu krytycznych informacji, oraz ze strony mediów prywatnych, które w wielu krajach dążą do destabilizacji modeli zarządzania i finansowania mediów publicznych.

Czytaj więcej

Deklaracja redaktorek i redaktorów naczelnych

Spowodowało to apele - a nawet kampanie, w przypadku Wielkiej Brytanii - o ograniczenie przestrzeni dla niezależnych mediów publicznych. Według danych zebranych w 2022 roku przez State Media Monitor, projekt badawczy obejmujący 157 krajów, około 84 proc. z 595 państwowych i publicznych mediów na całym świecie nie jest obecnie niezależnych redakcyjnie.

Spośród 102 mediów publicznych, które są niezależne redakcyjnie, aż dwie trzecie znajduje się w Europie, Ameryce Północnej, Australii i Nowej Zelandii. Na ogromnych obszarach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, Afryki Subsaharyjskiej i Azji nigdy nie było niezależnych mediów publicznych.

W Europie niezależność redakcyjną posiada 51 proc. wszystkich mediów publicznych i państwowych, więcej niż gdziekolwiek indziej na świecie. Jednak dla kontynentu, który szczyci się tym, że jest miejscem narodzin mediów publicznych, wzrost liczby mediów poddanych kontroli redakcyjnej jest niepokojący.

Szczególnie widoczne jest to w dużej części Europy Wschodniej, gdzie eksperyment przekształcenia byłych mediów państwowych w niezależne media publiczne rozpoczął się wraz z upadkiem komunizmu w latach 90. Skalę jego niepowodzenia można jednak zaobserwować w bułgarskim BNT, węgierskim MTVA, polskim TVP i Polskim Radiu oraz serbskim RTS, które służą jako usta administracji rządzącej w swoich krajach. Wyjątek stanowią publiczne radio i telewizja w Republice Czeskiej oraz stacja LRT na Litwie. 

Czytaj więcej

XXII edycja Festiwalu „Dwa Teatry”. Jest coraz gorzej

Jednak pomimo tego, nawet w przypadkach, w których media publiczne uzyskały niezależność redakcyjną, występują pewne słabości. Dla przykładu, media publiczne w Słowenii, RTVSLO, stoczyły zaciekłą walkę z byłym populistycznym premierem tego kraju, Janezem Jansą, o organy zarządzające stacją. Taktyka ta jest powszechnie stosowana przez administracje polityczne w regionie – w tym Viktora Orbana, którego sojusznicy kontrolują obecnie węgierską Radę Mediów – w celu zwiększenia kontroli nad mediami publicznymi. Jednak dzięki orzeczeniu sądu z maja ubiegłego roku, zarząd RTVSLO jest obecnie powoływany wspólnie przez grupy społeczeństwa obywatelskiego i jego pracowników, a nie przez parlament, co powinno utrzymać autonomię nadawcy.

Próby ograniczania możliwości mediów

Ataki na media publiczne są również coraz powszechniejsze w Europie Zachodniej. W Wielkiej Brytanii prawicowy ruch prowadzi kampanię mającą na celu „zlikwidowanie” BBC. Brytyjski nadawca publiczny jest finansowany z opłaty abonamentowej, którą muszą uiszczać wszystkie gospodarstwa domowe w Wielkiej Brytanii. Obecny rząd pod przewodnictwem konserwatystów rozważa przegląd mechanizmu finansowania opartego na opłatach licencyjnych, ale eksperci ze wszystkich stron spektrum politycznego przestrzegają, że usunięcie tego modelu może zdestabilizować stację i zagrozić jej niezależności.

Również w Austrii, stacja ORF, która została utworzona jako niezależny nadawca publiczny w drodze referendum w latach 60-tych XX wieku, stoi obecnie w obliczu kryzysu spowodowanego zwiększoną presją polityczną i naciskiem na reformę finansowania, która pozbawiłaby stację wpływów z opłat abonamentowych od 2024 roku.

Także we Włoszech nadawca publiczny RAI, który choć historycznie podlegał ingerencji ze strony rady zarządzającej doprowadził do rezygnacji swojego dyrektora generalnego w wyniku „konfliktu politycznego”.

To prawda, że nadawcy publiczni muszą iść z duchem czasu i odpowiednio kształtować swoją ofertę, zwłaszcza jeśli chcą przyciągnąć młodszą widownię. I jeśli mają to osiągnąć, będą musieli zmodyfikować swoje modele finansowania i struktury administracyjne, aby dać widzom większy wpływ na programy i być w stanie konkurować w środowisku cyfrowym.

Czytaj więcej

List otwarty wydawców prasy oraz organizacji wydawców prasy do ustawodawców Unii Europejskiej

Jednak aby taka transformacja zakończyła się sukcesem, konieczne będą zabezpieczenia przed wpływami politycznymi i niestabilnością rynku. W przypadku wielu krajów mówimy o nadawcach, którzy samodzielnie stoją na straży silnych wytycznych redakcyjnych; bezstronnych mediach, które są najlepiej przygotowane do odpierania dezinformacji i politycznych wysiłków zmierzających do osłabienia klimatu medialnego. Oczywiście potrzebują reformy, ale potrzebują też wsparcia.

W dobie nieprawdy, takie media jak NPR, BBC oraz inne niezależne stacje radiowe i telewizyjne stanowią nieocenione źródło wiadomości dla milionów obywateli. Jeśli nie uda nam się dostrzec i obronić ich wyjątkowego statusu i wartości dla społeczeństwa, nasza demokracja jeszcze bardziej podupadnie.

Marius Dragomir jest dyrektorem Ośrodka Badań nad Mediami i Dziennikarstwem, think tanku skupiającego się na badaniu mediów, dziennikarstwa, polityki i technologii.

W kwietniu serwis Twitter, należący do Elona Muska, wzbudził niemałe poruszenie, gdy określił kilka mediów publicznych, w tym National Public Radio (NPR) ze Stanów Zjednoczonych, BBC z Wielkiej Brytanii i kanadyjskie CBC, jako „powiązane z państwem” lub „finansowane przez rząd”. Placówki te, finansowane ze środków publicznych i niezależne redakcyjnie, ostro zareagowały, ograniczając lub, w przypadku NPR, kończąc aktywność na platformie. Twitter ostatecznie usunął te kontrowersyjne oznaczenia, ale jednocześnie pozbył się podobnych oznaczeń z takich serwisów jak rosyjski RT i chiński Xinhua, które nigdy nie ukrywały, że są rządowymi kanałami propagandowymi.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej