Marek Migalski: Wypatrywanie czarnego łabędzia

By wygrać, PiS musi liczyć na nieprzewidywalne zjawiska.

Publikacja: 28.12.2022 03:00

Marek Migalski: Wypatrywanie czarnego łabędzia

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Analizując polską politykę w 2022 roku, można dojść do paradoksalnego wniosku, że wiele się w niej działo, jednak niewiele się stało. Nie zanotowaliśmy gwałtownej zmiany czy też wydarzenia, które na trwałe zmieniłoby obraz rodzimego życia partyjnego. Nie oznacza to jednak, że nic wartego uwagi nie można odnotować na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Co najmniej trzy trendy warte są wspomnienia.

Pierwszy to zmniejszanie się dystansu pomiędzy PiS/Zjednoczoną Prawicą a PO/KO. Na rynku medialnym pojawiło się nawet kilka sondaży, które pokazywały, iż ten drugi podmiot wychodzi na prowadzenie, ale analiza zmiany w trakcie całego mijającego roku pokazuje, że ugrupowanie Donalda Tuska powoli, lecz systematycznie zbliża się do partii Jarosława Kaczyńskiego.

Drugi trend to spadek popularności Polski 2050 – przez rok straciła około jednej trzeciej wyborców, i o ile na początku 2022 roku jej notowania wynosiły około 15 proc., o tyle obecnie ustabilizowały się w okolicach 10 proc. Zjawisko to prawdopodobnie związane jest z opisanym powyżej wzrostem popularności PO.

Stabilizacja małych

Trzeci trend to wyprzedzenie Konfederacji przez Lewicę – ta pierwsza formacja najczęściej otrzymuje w sondażach około 5 proc., natomiast ta druga około 10 proc. (kilkanaście miesięcy temu było odwrotnie).

Czytaj więcej

Marek Migalski: Nieznośna lekkość populizmu

PSL stabilnie balansuje (jeśli można wyobrazić sobie stabilny balans) w okolicach progu wyborczego, choć trzeba mieć w pamięci, że ludowcy zawsze lepiej wypadali w wyborach niż w sondażach.

Jakie czynniki wpływały na sympatie i antypatie Polaków w 2022 roku? Oczywiście można wskazać ich bez liku – wojny w koalicji rządowej, spór o KPO, kampanie marketingowe, a nawet mniej czy bardziej (bez)sensowne wypowiedzi w mediach. Ale dwoma najważniejszymi fenomenami, które decydowały o tym, co myślimy o rządzących i o opozycji, były wojna w Ukrainie oraz sytuacja gospodarcza w kraju. Ten pierwszy działał na korzyść ZP, ten drugi na korzyść opozycji. Wiele by można o tym pisać, ale zasada jest prosta – wojna u granic państwa zawsze wzmacnia rządzących, a kryzys ekonomiczny, drożyna i inflacja ich osłabiają.

I tu dochodzimy do drugiego paradoksu, dotyczącego już prognozy na 2023 rok: dokładnie te same dwa czynniki, które najsilniej kształtowały opinie Polek i Polaków przez ostatnie 12 miesięcy, będą na nich wpływać do jesiennych wyborów. Z jedną tylko interesującą zmianą – trwanie wojny w Ukrainie na obecnym poziomie, bez eskalacji i realnego zagrożenia dla nas samych, już PiS pomagać nie będzie, a nawet może mu zaszkodzić. Jakkolwiek bowiem cynicznie to zabrzmi, wszyscy powoli przywykamy do codziennych doniesień z frontu oraz raportów o ofiarach. O ile na początku konfliktu mogło to wywoływać „efekt flagi”, o tyle obecnie wpływa jedynie na pogorszenie i tak złych nastrojów. Jeśli ten konflikt będzie się jedynie tlić, działać to będzie na niekorzyść rządzących, bowiem nie zagrażając nam bezpośrednio, pogłębiać będzie ogólne złe nastroje społeczne.

Za rok o tej samej porze

Jak zatem brzmiałaby prognoza polityczna na 2023 rok? Jeśli nic nadzwyczajnego się nie stanie, sytuacja gospodarcza będzie podobna jak obecnie, a wojna w Ukrainie nie będzie eskalować, PiS straci władzę w jesiennych wyborach.

Kaczyński do jej utrzymania potrzebuje cudu, który w naukach społecznych określa się od pewnego czasu „czarnym łabędziem”. Termin ten, zaczerpnięty z książki Nassima Taleba, oznacza zjawisko niespodziewane i nieprzewidywalne, a jednak całkowicie zmieniające dotychczasowe warunki rywalizacji politycznej czy gospodarczej. Może to być pandemia, katastrofa ekologiczna, wynalezienie rewolucyjnej technologii itp. I właśnie czegoś takiego potrzebuje Kaczyński do utrzymania władzy. W naszych warunkach najbardziej prawdopodobny czarny łabędź może nadlecieć znad Ukrainy, ale istotą czarnych łabędzi jest to, że nie są przewidywalne. Dlatego nie ma sensu odgadywać, skąd mogą do Polski nadlecieć, by pomóc PiS w wyborach – ważne, że bez ich pomocy za rok będziemy mieli rząd złożony z polityków obecnej opozycji.

Niewiele można zrobić

Oczywiście – w ciągu nadchodzących miesięcy wiele się zdarzy i wiele czynników będzie odgrywać rolę w kształtowaniu opinii elektoratów. Będą to na pewno wyniki walki o KPO, ewentualne rozejście się PiS i SP (w mojej opinii bardziej, a nie mniej prawdopodobne), wreszcie sama kampania wyborcza. Ale najistotniejszymi fenomenami wpływającymi na poglądy Polek i Polaków będą wymienione dwa – sytuacja ekonomiczna w kraju oraz wojna za naszą wschodnią granicą. W obu przypadkach rządzący tak naprawdę niewiele mogą zrobić. Przyjdzie im zatem modlić się o eskalację konfliktu ukraińsko-rosyjskiego oraz wypatrywać na horyzoncie czarnego łabędzia. Najlepiej całego ich stada.

Autor jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Śląskiego

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości