Prof. Bogdan Góralczyk: Pyrrusowe zwycięstwo Viktora Orbána. Ustąpił - i zamrożono mu 6,3 mld euro

W sporze Budapesztu z Brukselą doszło do „zgniłego” kompromisu.

Publikacja: 14.12.2022 03:00

Viktor Orban w czasie wideokonferencji z Charlesem Michelem

Viktor Orban w czasie wideokonferencji z Charlesem Michelem

Foto: PAP/EPA

Hazardowa gra premiera Viktora Orbána, który ma w kraju poważną sytuację gospodarczą i potrzebuje nowych środków, przyniosła pewne efekty. Na Węgrzech teraz szybko rośnie ryzyko i stawki obsługi długu, inflacja jest najwyższa w całej UE, a budżet znajduje się w stanie opłakanym, co wiąże się z wcześniejszym nadmiernym rozdawnictwem (chociaż Orbán właśnie ogłosił dalsze podniesienie emerytur o 15 proc.).

Tymczasem tak potrzebne mu teraz środki, bo budżet się wali, są niemal na wyciągnięcie ręki w postaci funduszy unijnych, tak z KPO (5,8 mld euro), jak też funduszy spójności (7,5 mld euro). Gdyby je wszystkie otrzymał, to miałby równowartość 8 proc. PKB kraju. Naprawdę było i jest o co walczyć, a innych funduszy jak na razie na horyzoncie brak.

Czytaj więcej

Jest porozumienie UE z Budapesztem. Węgry nie dostaną 6,3 mld euro

Doskonale rozumiejąc znaczenie tych sum, Orbán, swoim zwyczajem, zagrał va banque, stawiając weto na dodatkowe środki unijne dla Ukrainy (18 mld euro), a już wcześniej nie zgadzał się na dodatkowe opodatkowanie wielkich korporacji. W ten sposób, nie po raz pierwszy, chciał ugrać dla siebie jak najwięcej.

Na mocy twardych rozmów 12 bm. w ramach COREPER, czyli stałych przedstawicieli państw członkowskich, którzy przedłożą swoje ustalenia na szczyt unijny w tym tygodniu, Węgry zrezygnowały z wetowania, w zamian otrzymując nieco środków oraz promesę na jeszcze większe, o ile zostanie spełnionych dodatkowych 27 tzw. ekstrakamieni milowych. Pierwsze sprawdzenie, czy to jest możliwe i czy Węgry wypełniły stawiane im warunki, ma nastąpić w marcu przyszłego roku. Nadal bowiem ma obowiązywać zasada warunkowości, a więc uzależnienia wypłacania dalszych funduszy od reform w wymiarze sprawiedliwości oraz transparentności życia (korupcja).

Na mocy twardych negocjacji państwa członkowskie UE zdecydowały, by zmniejszyć zamrożone fundusze spójności z 7,5 na 6,3 mld euro (to 55 proc. całej sumy mającej przypaść Węgrom na mocy długoterminowego budżetu do 2027 r.; Komisja Europejska chciała zamrozić 65 proc. tej sumy). To jednakże jest ustępstwo, bo w ten sposób Budapeszt otrzymuje dodatkowe 1,2 mld euro, które teraz odmrożono.

Czytaj więcej

Trwa węgierski klincz, ale Ukraina dostanie pieniądze z UE

Równocześnie, wreszcie zatwierdzono węgierski Krajowy Plan Odbudowy (KPO), czyli specjalne środki wyasygnowane na zwalczanie skutków pandemii. To zdaje się być najistotniejsze ustępstwo ze strony UE, bowiem brak zatwierdzonego KPO automatycznie prowadziłby do tego, że już do końca br. Węgry straciłyby aż 70 proc. z sumy 5,8 mld euro. Dzięki temu uzgodnieniu wszystko nadal jest w grze, a Węgry będą mogły dostać środki z KPO, podobnie jak z funduszy spójności, w następnych latach. Ale to, czy je dostaną, będzie uzależnione od tego, jak będą wypełniać stawiane im wymogi i kryteria.

Gabinet Orbána ustąpił Brukseli we wszystkim, byle tylko otrzymać unijne pieniądze, ale i tak zamrożono mu 6,3 mld euro

Doszło do klasycznego („zgniłego”) kompromisu: Orbán jednak otrzymał środki, chociaż dalece nie takie, jakich by chciał i się spodziewał, a UE jednak skorumpowanym i coraz mniej demokratycznym Węgrom pewne środki dała, co na pewno nie spodoba się ideowym purystom. Nie po raz pierwszy wartości znów pogrzebano, dając ustępstwo interesom. Jednakże unijna kasa dla Węgier nadal w zdecydowanej większości pozostaje zamrożona.

Jak pisze w komentarzu jedyny ogólnokrajowy dziennik opozycyjny na Węgrzech „Népszava”: „Gabinet Orbána ustąpił Brukseli we wszystkim, byle tylko otrzymać unijne pieniądze, ale i tak zamrożono mu 6,3 mld euro”. Co zdaniem autorów jest „historyczną decyzją”, gdyż zamrożono środki w odpowiedzi na notowaną na Węgrzech korupcję. Natomiast media rządowe podkreślają słowa Tibora Navracsicsa, ministra odpowiedzialnego za negocjacje z Brukselą, a kiedyś unijnego komisarza, zgodnie z którymi „Węgry jednak otrzymają unijne pieniądze”.

Viktor Orbán może czuć się wygranym, bo nadal jest w grze, a fundusze z KPO jeszcze nie zostały stracone. Ale równocześnie doskonale wie, że jego hazardowa gra z wetami skończyła się, musiał od nich odstąpić, a uzyskał w zamian jak na razie niewiele – i nadal będzie zmuszony dostosowywać się do stawianych mu warunków. Typowe pyrrusowe zwycięstwo.

O autorze:
Prof. Bogdan Góralczyk

Autor jest politologiem i sinologiem, profesorem w Centrum Europejskim UW. W latach 1991–1998 przebywał na placówce dyplomatycznej w Budapeszcie jako kierownik wydziału politycznego i zastępca ambasadora

Hazardowa gra premiera Viktora Orbána, który ma w kraju poważną sytuację gospodarczą i potrzebuje nowych środków, przyniosła pewne efekty. Na Węgrzech teraz szybko rośnie ryzyko i stawki obsługi długu, inflacja jest najwyższa w całej UE, a budżet znajduje się w stanie opłakanym, co wiąże się z wcześniejszym nadmiernym rozdawnictwem (chociaż Orbán właśnie ogłosił dalsze podniesienie emerytur o 15 proc.).

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem