Prawo i Sprawiedliwość nie potwierdziło jeszcze oficjalnie informacji o tym, że – jak podało Radio Zet – Jacek Kurski miałby objąć stanowisko ministra cyfryzacji. Ale też informacja ta nie została zdementowana. Dlatego warto by się przyjrzeć potencjalnym konsekwencjom takiego ruchu. Miałby on bowiem znaczenie dla układu władzy, który stworzyło PiS, ale też i w ogóle dla całego pomysłu na cyfryzację państwa.
Po pierwsze taka nominacja byłaby policzkiem dla premiera Mateusza Morawieckiego, który nie miał z Kurskim dobrych relacji. Pamiętamy o zarządzanych przez Kurskiego limitach obecności premiera w serwisach informacyjnych TVP, jak również o próbach prezydenta, by pozbyć się Kurskiego, za co szef rządu trzymał kciuki. Choć polityczne porzekadło mówi, że wrogów lepiej mieć blisko niż daleko, wejście Kurskiego do rządu będzie dla Morawieckiego większym problemem, bo osłabi jego pozycję. Kurski ma bowiem gorącą linię z Jarosławem Kaczyńskim i pracując w rządzie, będzie się konsultował z szefem partii, a nie szefem rządu.