Bogusław Chrabota o pierwszym roku rządu PiS: Cud 500+ na razie działa

Najsensowniejsze pytanie, jakie można zadać rok po wyborach, brzmi: jakim cudem sprawujące władzę Prawo i Sprawiedliwość utrzymuje wciąż tak wysokie poparcie sondażowe?

Aktualizacja: 25.10.2016 10:13 Publikacja: 24.10.2016 19:56

Bogusław Chrabota o pierwszym roku rządu PiS: Cud 500+ na razie działa

Foto: Fotorzepa

Przecież rządzący w ciągu 12 miesięcy nie zrealizowali większości ważnych dla swojego elektoratu obietnic wyborczych.

Sprawa obniżenia wieku emerytalnego wciąż się wlecze. Reforma podatkowa (w tym podniesienie kwoty wolnej od podatku) w powijakach. Reforma szkolnictwa dopiero konsultowana. Nawet obietnica rzucenia nowego światła na katastrofę smoleńską nie została spełniona. Brak w tej sprawie istotnych rewelacji. Do tego liczne skandale. Nieprzewidziana skala reakcji społecznej na próbę uciszenia Trybunału Konstytucyjnego. Afery w spółkach Skarbu Państwa (i do tego dymisja ministra Dawida Jackiewicza). Kryzys związany z projektami prawa aborcyjnego. Misiewicz, storpedowanie kontraktu na caracale, zapowiedź likwidacji podatku liniowego, na koniec kompletna indolencja w polityce informacyjnej, a właściwie jej brak wobec chaotycznej i wielowątkowej narracji wychodzącej z resortów...

Wszystko to powinno uderzyć z mocą tsunami w ekipę Beaty Szydło i obniżyć notowania rządzącej partii.

A jednak nie. Jest inaczej. I to nie dzięki cudowi, ale dzięki sprawnie przeprowadzonej operacji 500+. W rok po wyborach Polacy wciąż przede wszystkim czują się beneficjentami tego socjalnego (bo przecież nie prodemograficznego) projektu.

Efekt – jak widać – wciąż jest mocny, ale prócz zysków dla władzy niesie poważne ryzyko. Oto bowiem kiedyś magia 500+ się skończy. Ludzie przyzwyczają się do „swoich" pieniędzy i zaczną myśleć o czymś „więcej".

Co wtedy rzuci na pożarcie rząd Prawa i Sprawiedliwości? Czy jego stratedzy już o tym myślą? Pewnie tak, a jeśli mam rację, to kolejny rok będzie feerią populistycznych pomysłów. I tego się boję najbardziej.

Przecież rządzący w ciągu 12 miesięcy nie zrealizowali większości ważnych dla swojego elektoratu obietnic wyborczych.

Sprawa obniżenia wieku emerytalnego wciąż się wlecze. Reforma podatkowa (w tym podniesienie kwoty wolnej od podatku) w powijakach. Reforma szkolnictwa dopiero konsultowana. Nawet obietnica rzucenia nowego światła na katastrofę smoleńską nie została spełniona. Brak w tej sprawie istotnych rewelacji. Do tego liczne skandale. Nieprzewidziana skala reakcji społecznej na próbę uciszenia Trybunału Konstytucyjnego. Afery w spółkach Skarbu Państwa (i do tego dymisja ministra Dawida Jackiewicza). Kryzys związany z projektami prawa aborcyjnego. Misiewicz, storpedowanie kontraktu na caracale, zapowiedź likwidacji podatku liniowego, na koniec kompletna indolencja w polityce informacyjnej, a właściwie jej brak wobec chaotycznej i wielowątkowej narracji wychodzącej z resortów...

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił