Patryk Jaki i jego kampania bywa porównywana ze startem urzędującego prezydenta w 2015 roku. Ale on rozpoczynał z innej pozycji i z innym wizerunkiem. Nawet jeśli Jaki zaczął dziś wcześnie rano - jak wielokrotnie Andrzej Duda - to sytuacja jest inna. Gdy Duda rozpoczynał wyścig o prezydenturę, był dużo mniej rozpoznawalny niż Jaki, co pozwoliło jego sztabowi budować jego wizerunek niemal całkowicie na nowo w sferze ogólnokrajowej. Nie miał też jak Jaki tak skomplikowanej politycznie historii za sobą jak ustawa o IPN. Z drugiej strony Jaki zdołał już sobie wyrobić pozycję dzięki pracom komisji weryfikacyjnej, co będzie działać na jego korzyść w najbliższych miesiącach.
Platforma jednak miałaby o wiele łatwiejsze starcie z Michałem Dworczykiem, który nie potrafi ogniskować tak uwagi mediów i we mediach społecznościowych jak Jaki. To jednak może być w pewnych sytuacjach problemem. PO próbowała w ostatnim czasie argumentów, które z grubsza można podzielić na cztery kategorie.
Jaki nie jest z Warszawy i nie zna miasta, będzie musiał się go uczyć. Rafał Trzaskowski jako warszawiak, ale i poseł z Krakowa nie jest w stanie wiarygodnie podnosić tego argumentu. A Patryk Jaki w piątek już go skontrował i wykorzystał przeciwko PO: Jeżeli zostanę prezydentem Warszawy, to nie będzie dzielenia na żadne kategorie. Wszyscy w Warszawie będą mieć dokładnie takie same prawa, bez względu na to, czy pochodzą z Warszawy, czy urodzili się w Warszawie” - stwierdził. To brzmi jak skuteczny argument wręcz na zdobywanie poparcia. W ten sposób Jaki będzie mógł przekuć to, że urodził się w Opolu - potencjalny polityczny problem - w swój atut.
Sprawy światopoglądowe. W czwartkowym klipie z pytaniami do Jakiego Rafał Trzaskowski zadawał m.in. pytania o delegalizacje ONR ale i o Paradę Równości czy wspieranie NGO-sów zajmujących się edukacją seksualną. Przesłanie jest proste: Jaki jest zbyt radykalny jak na liberalną Warszawę. To argument, który będzie szczególnie istotny w II turze. Ale i Trzaskowski może mieć problem. O ile on sam ma jak na PO dość liberalne poglądy, to niezdecydowanie jego całej partii np. W sprawie związków partnerskich może iść na jego konto. A Jaki ma ma pole manewru. Już teraz to udowodnił. Rano w piątek u Piotra Witwickiego w Polsat News zasugerował, że rozważy miejski program in vitro.
Polityka kontra spokój. Jaki oznacza polityczną jatkę w Warszawie, miastu potrzebny jest dobry gospodarz - to przesłanie Grzegorza Schetyny z piątkowego “Salonu Politycznego Trójki”. To nawiązanie nieco do tonów zwycięskiej kampanii PO z 2010 roku z przesłaniem hasłem “Nie róbmy polityki, budujmy mosty, szkoły, drogi”. Wtedy strategia Donalda Tuska była skuteczna. W Warszawie też może się to sprawdzić.