Niepełnosprawni i ich opiekunowie wywalczyli część środków, których się domagali. To jednak nie jest ich wygrana. Trzy tygodnie od momentu, kiedy rząd zgodził się na wyrównanie rent, protest odbywał się już tylko o 500 zł w gotówce dla osób niepełnosprawnych, i tego celu nie osiągnięto. A miał być przecież najważniejszy. Jeszcze w kwietniu Rada Ministrów zdecydowała o podwyższeniu renty socjalnej dla osób niepełnosprawnych, do wysokości minimalnej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy; świadczenie ma od września wzrosnąć z 865,03 zł do 1029,80 zł. To minimum tego, co należało zrobić, a może nawet „mniej niż minimum". Co jeszcze udało się protestującym? Nagłośnili swoje postulaty i zawarli przymierze z opozycją, która uroczyście przyrzekła, że jak dojdzie do władzy, to zrobi, co może. Ale czy należy w to wierzyć?
PiS, będąc „po drugiej stronie", zachowywał się prawie dokładnie tak samo, jak dzisiejsza opozycja: wspierał, pomagał i wyrażał solidarność z protestującymi. Co się stało teraz? Obywatele już się przyzwyczaili – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, czyli zajmowanego stołka. Wszyscy spokojnie kiwają głowami i przyjmują takie stwierdzenie za oczywiste.
Ale to odwrócenie ról i zmiana zdania o 180 stopni, natychmiast kiedy zaczyna się rządzić, nie tylko budzi społeczne potępienie i rujnuje zaufanie do polityki, które i tak jest już znikome. To ma także wpływ na inne dziedziny. Polacy nie wierzą już w nic, a niektórzy gotowi są iść na wojnę pod swoimi partyjnymi totemami.
Partyjna propaganda idzie w zaparte, ignoruje fakty i zmienia najnowszą historię. W dodatku uzupełniana jest przez polityków harcowników, takich jak m.in Krystyna Pawłowicz, od której zarażają się całe tabuny internetowych trolli. Jej słowa, np. o tym, że w Sejmie źle pachnie, stały się przecież motywami przewodnimi wielkiej fali propagandy i hejtu „oficerów prasowych" dobrej zmiany. Tym razem rzeczniczka PiS Beata Mazurek nie skomentowała tych wypowiedzi. Poseł Pawłowicz widać ma lepsze umocowanie w partii niż inni posłowie, którzy krytykowali protest w mediach i zostali skrytykowani przez władze.
Ale może rachunek został już zrobiony i PiS widzi, że i tak się opłacało? Pieniądze zostały w kieszeni, w Sejmie marszałek Kuchciński może znów spacerować po korytarzach nie nagabywany przez osoby niegodne obecności w budynku.